Zgodnie z informacjami podanymi na kartach rękopisu, od sierpnia 1925 do sierpnia roku następnego Emil Zegadłowicz pracował nad wierszami, które złożyły się na tom zatytułowany Krąg. Fragment poematu[1]. Jak można wnosić z dat, którymi opatrzył poeta kolejno powstające fragmenty, tom powstawał w kilku etapach: połowa października 1925 roku, 24–27 lutego, 8 marca, 23–30 kwietnia i 7 lipca 1926 roku. Tytułowy „krąg” oznacza tu najbliższe osoby: rodzinę i przyjaciół. „Matka, ojciec, żona, dzieci, przyjaciele, Ty – ” – taki szkic kompozycyjny zanotował Zegadłowicz na marginesie rękopisu.

         Na tom, dedykowany Władysławowi Leopoldowi Jaworskiemu, złożyło się dwanaście wierszy, z których cztery zostały osobno przypisane przyjaciołom poety: raz jeszcze W. L. Jaworskiemu („Chciejcie żyć!”), Edwardowi Kozikowskiemu („Najwłaściwsza droga”) oraz Stanisławowi Miłaszewskiemu „Legenda ziemi” i „Łódź Chrystusowa”).

         O fakcie dedykowania powstającego Kręgu Jaworskiemu autor powiadomił zainteresowanego w początkach maja 1926 roku. Być może wolno odczytywać ów hołd złożony osobie redaktora konserwatywnego „Czasu” jako próbę zdobycia przychylności wpływowego środowiska krakowskiego dla twórczości rozpoczynającego karierę dramaturga. Zegadłowicz był prenumeratorem „Czasu” (przynajmniej od sierpnia 1925 do stycznia 1926 roku, co przy fatalnym w owym czasie stanie jego finansów jest nad wyraz wymowne), ponadto posyłał Jaworskiemu swoje książki, które adresat przyjmował ze słowami podziwu. Być może jednak również i inne, prezentowane poniżej okoliczności zdecydowały, iż to Jaworski właśnie stał się dla Zegadłowicza osobą godną ozdobić swym nazwiskiem tom wierszy.

        Bardzo dobrze ustosunkowana w środowisku krakowskim i żywo zainteresowana finansowymi troskami poety Stanisława Wysocka używała swoich wpływów dla ulżenia doli popadającego w coraz większy dług niewypłacalnego dłużnika Banku Zw. Sp. Jednym z kolejnych pomysłów Wysockiej na zdobycie przez Zegadłowicza nowej pożyczki był misterny plan, w którego towarzyskich konfiguracjach ważną rolę odgrywał właśnie Jaworski: „Stawicki poradził – donosiła po raz kolejny w czerwcu 1926 roku – abyś napisał do Wł[adysława] Jaworskiego przedstawiwszy swoją sytuację prosił go o zwrócenie się do Steczkowskiego który jest prezesem Banku Gospodarstwa Krajowego o długoterminową pożyczkę na jak najdogodniejszych warunkach – a może zupełnie bez procentu na hypotekę”. Jako że domniemanie interesowności Zegadłowicza jest w tym wypadku wielce prawdopodobne, ale – jeśli nieprawdziwe – krzywdzące dla poety, podkreślić musimy hipotetyczny charakter niniejszych przypuszczeń. Zegadłowicz postąpił tak, jak radziła Wysocka: zwrócił się do Jaworskiego z prośbą o poparcie swoich starań bankowych. Wpływowy redaktor „Czasu” odniósł się do tej sprawy życzliwie i radził: „Załączam list p[ana] Steczkowskiego. Wynika z niego, że podanie trzeba wnieść do Państ[wowego] Banku Rolnego. Gdy Sz[anowny] Pan to uczyni, proszę mi napisać, a ja poprę wedle sił” (list z 27 lipca 1926 roku) [113.39.16]. 7 listopada są już „widoki na załatwienie pożyczki”.

        Poinformowany o dedykowaniu mu Kręgu Jaworski pisał do Zegadłowicza:

 

Kraków, Studencka 14

9/5 26

Wielce Szanowny Panie!

Dedykacja Pańska wzruszyła mnie i jest dla mnie odznaczeniem, którego z żadnem innem nie chcę równać.

Byłby to zaszczyt dla mnie a dla młodzieży rzecz doniosła, gdyby łaskawy Pan pozwolił ją ogłosić w „Czasie”.

Przeczytałem Millera Zarazę w Grenadzie[2] i jestem przerażony nieporozumieniem w którem tkwi ten autor. Ma kulturę socjalistyczną i jest areligijny, nie można go też żadną miarą uważać za uniwersalistę. Pragnę to wykazać i zarazem powiedzieć, że z współczesnych twórców jedynie W[ielce] Szanowny Pan i Kasprowicz (Księga ubogich i Mój świat) jesteście uniwersalistami. Miller tkwi w błędzie, bo nie widzi że socjalizm jest doktryną indywidualistyczną. Jest też relatywistą, a w moralności imponuje mu czysto kupiecki pragmatyzm. Smutne, że to wszystko uważa za postęp – i to właśnie w czasie, gdy w Niemczech, Francji i Anglii zrywa się przeciwko tym prądom poważna reakcja. Byłoby źle, gdyby pp. Millerowie zyskali wpływ.

Gorąco i serdecznie dziękuję i łączę wyrazy oddania i poważania

W. L. Jaworski

 

       Zgodnie z życzeniem Jaworskiego, publikację książkową poprzedziło ogłoszenie fragmentów Kręgu na łamach „Czasu” (w dniu 29 maja 1926 roku).

        W otwierającym Krąg wierszu „Im większe miłowanie, tem cięższe jest brzemię” odnajdujemy kreację bohatera podobną do znanej już z dramatów Zegadłowicz postaci ofiarnika, samotnika, przewodnika ludu. Tym razem podmiot liryczny upodobniony został w swej misji do Mojżesza, prowadzącego lud Izraelitów do Ziemi Obiecanej i do świętego Krzysztofa, przenoszącego ludzi przez rzekę. Koncepcję postaci świętego zaczerpnął Zegadłowicz z dzieła Skargi, którego wiernym czytelnikiem był od czasu, gdy zaludniać począł świat swej twórczości bożymi powsinogami, kolędnikami i świątkami. Emil Zegadłowicz szczycił się posiadaniem drugiego wydania Żywotów Świętych Starego i Nowego Zakonu z roku 1585 – i stąd czerpał informacje o biografiach świętych, podawane w języku jakże bliskim stylistyce Lampki oliwnej.

 

Jak Krzysztof nurtem życia niosę boże dziecię

wśród fal spienionych waśni, wśród urągowiska –

i wiem, że, bliscy moi, ze mną nie pójdziecie –

brzeg, jak przyszłość – daleki! – przystań zawsze bliska.

 

Więc czekajcie – ; – powrócę o jasnem świtaniu;

przyjdę przez zalęknioną, niewypitą rosę

i powiem u dni nowych, w cichem kołataniu:

chodźcie, o bliscy moi, dzisiaj was przeniosę.

 

Po jednemu na barkach w obiecaną ziemię

wniosę was, nie bez trudu, nie bez przeciwności;

im większe miłowanie, tem cięższe jest brzemię –

i niema większych czynów od ludzkiej miłości.

Im większe miłowanie, tem cięższe jest brzemię (K, 12)

 

         Legendarny Krzysztof, który przenosi – nie będąc tego świadomy – Jezusa na drugi brzeg jest – nieco odmiennie od interpretacji podanej w „Obroku duchownym” Skargi[3] – znakiem egzystencjalnej sytuacji człowieka, który wzorem pokutującego świętego, darzy bliźniego miłością ewangeliczną, wolną od osobistych korzyści i ambicji. Wzorem zaś bohatera romantycznego podmiot liryczny poświęca swe szczęście dla innych, odgradzając się od tłumu wzniosłą samotnością i tragicznym brakiem zrozumienia u innych.

          U podłoża lirycznych koncepcji Kręgu tkwił dość ścisły autobiografizm. W kreacji podmiotu lirycznego – osamotnionego, „opuszczonego przez wszystkich” (K, 11), niezadowolonego z osiągnięć własnego ducha – nietrudno rozpoznać samego Zegadłowicza, a przynajmniej tę jego osobowość i stan ducha, który prezentował w prywatnych i intymnych listach pisanych do Stanisławy Wysockiej – cierpliwej powierniczki tajemnic poety. Niemniej jednak nie jest to wiedza, którą mógł dysponować każdy czytelnik Kręgu – Zegadłowicz zadbał o to, by wizerunki literackich pierwowzorów, były rozpoznawalne tylko dla wtajemniczonych. Krąg rodziny poety zakreślają wiersze: „Niewiasta na sierpie” (poświęcony pamięci matki), „W cieniu białej brzozy” (dla żony[4]) i „Uczta wspaniała” (dedykowany córkom – Halszce i Atessie), którą rozpoczyna strofa:

 

Córki moje! – Skądżeście przyszły, piękne duchy? –

Zakwitły oczy wasze w pustelni samotnej;

zatupotał nóżkami bosemi dom głuchy

i stał się śmiechem waszym srebrzysty i złoty.

(K, 17).

 

      Z wierszy dedykowanemu Stanisławowi Miłaszewskiemu – niegdysiejszemu koledze ministerialnemu Zegadłowicza, a w roku 1925 piastującego stanowisko kierownika literackiego Teatru Narodowego w Warszawie – zniknęły informacje, które jeszcze w rękopisie wiązały wiersz z konkretnym miejscem i realnymi wydarzeniami:

 

To był czwartek; kalendarz tak mówił; lecz dla mnie

był to dzień nienazwany, lub stanisławowy –

dzień, w którym słowo czucia powtarza niekłamnie,

a rozbłysłe połową – szuka swej połowy.

 

Dwa poematy splotły się dnia tego z sobą;

jeden zaklął upadki i żądze człowiecze –

drugi szedł cieniem skośnym przed znaczną osobą,

cień śpiewny, przeźroczysty jak ranne powietrze.

(K, 22)

 

      „Legenda ziemi” jest reminiscencją czasu spędzonego ze Stanisławem Miłaszewskim w Skolimowie, w sierpniu (najprawdopodobniej 6) 1925 roku. Dwa poematy, o których mowa w wierszu to czytane wspólnie przez przyjaciół: Faust Goethego – dzieło, którego tłumaczenie Zegadłowicz właśnie ukończył i wystawieniem którego pragnął zainteresować wpływowego w tym zakresie przyjaciela – oraz Farys – dramat poetycki Miłaszewskiego. W końcu roku 1926, kiedy Zegadłowicz przygotowywał Krąg do druku, nieudana premiera Fausta w Teatrze Narodowym w Warszawie była już tylko złym wspomnieniem – i być może dlatego poeta uznał, iż lepiej usunąć wszelkie podpowiedzi, ułatwiające czytelnikowi identyfikację okoliczności, które kiedyś zdawały się być zapowiedzią „piętrzących się jasności” (K, 24).

         Wśród wierszy Kręgu, których teatrum zdarzeń jest zazwyczaj abstrakcyjna, bezkresna i opustoszała przestrzeń („step rozległy”, „pustynia lodowa” – K, 13; „wszechświat” – K, 14; „droga bezludna” – K, 16; „bezkres i wieczność” K, 22) dość nieoczekiwanie w liryce Zegadłowicza pojawia się ojczyzna – i to bynajmniej nie w mgławicowych granicach i nieokreślonym czasie, ale – hic et nunc – Polska w kwietniu 1926 roku:

 

Polsko! twe święte imię, ze czcią przyjmowane

jak chrzest, jak Hostję świętą przez twe boże sługi,

niosę ukryte w sercu, jak śmiertelną ranę!

cierpię ponad me siły i ponad zasługi.

 

Jestżeś widmem i marą? widzeniem? utopią?

czyli ogniem strażniczym w pomroce stuleci –

to wiem, że ręce nasze co dzień grób ci kopią,

a ty, jak Chrystus z grobu, powstajesz w dzień trzeci.

 

Zrodzona z krwi i natchnień, z pokory i dumy,

najcudniejsza ojczyzno, o nieistniejąca!

niepokoisz od wieków półmędrców rozumy –

wybaczasz półmiłościom; – cała miłująca.

 

Jeśli i dziś, napróżno z upadku dźwignięta,

runiesz w przepaść kopaną rękami twych synów,

zjawisz się w chwili wielkiej nieśmiertelna, święta,

w glorji natchnionych duchów – jedynych wawrzynów.

 

Kto mi to mówi?! Kto mi szepce te słowa?!

O, jak mnie spala ogień męki niepojętej!

Wydrzyjcie serce moje! To przeklęta mowa!

przeklęty dzień i chwila, i ból mój przeklęty!

 

Polsko! – Zagasły oczom twe nadziemskie drogi!

niegodne wargi nasze twojego imienia!

ręce nasze zbrukane! judaszowe nogi

nie dostąpią twej łaski: stygmatów zbawienia!

Alwernia w kwietniu MCMXXVI A.D. (K, 27–28).

 

       Historycznym tłem lirycznych treści tego wiersza są wydarzenia, które poprzedzały przewrót majowy Józefa Piłsudskiego, a których rozwój – dzięki korespondencji z Wysocką – mógł Zegadłowicz śledzić niemal z dnia na dzień. Wielka aktorka daleka była od obojętności w obserwacjach i komentowaniu tego, co w jej opinii przybliżało nieuchronną katastrofę państwa. Oczywiście, jej sympatie, wręcz gorąca miłość i gotowość do największych ofiar – były po stronie Piłsudskiego. „To co się dzieje dookoła – pisała z Warszawy 22 kwietnia 1926 roku – trwoga i niepokój tutaj panuje – coś idzie – czegoś się spodziewają – a tam na górze ślepota – głuchota – swary osobiste i partyjne. Zgubią Ojczyznę – bo nie dorośli aby ją posiadać. Wiem – że nie przeżyję – jeśli ma przyjść to co już przeżywałam” [76.138]. Propiłsudczykowskie sympatie wielkiej aktorki podzielał Zegadłowicz, czego dowodem są zarówno uwagi pomieszczone w listach Wysockiej, jak i list poety z dnia 27 maja 1926 roku cytowany we wspomnieniowej książce Kozikowskiego[5].

         Ozdobiony drzeworytem Tadeusza Cieślewskiego (syna) Krąg został opublikowany wspólnie przez Polskie Towarzystwo Przyjaciół Książki w Paryżu i Towarzystwo Miłośników Książki w Krakowie. Książka wydrukowana została w paryskiej firmie Societe Generale d’Imprimerie et d’Edition. Publikacja została dodatkowo opatrzona informacją: „Wydawnictwo niniejsze zostało podjęte i wykonane w ciągu trzech tygodni, od 4 do 24 października 1926 roku dla uczczenia drugiego Zjazdu Bibliofilów Polskich w Warszawie”[6]. Wydany w nakładzie 475 egzemplarzy Krąg został rozdany członkom obu Towarzystw, zaś 300 egzemplarzy przeznaczono do sprzedaży.

          Na zachowanym w Muzeum pisarza egzemplarzu autorskim widnieje dedykacja Stanisława Piotra Koczorowskiego, który z ramienia TMK nadzorował w Paryżu druk Kręgu: „Szanownemu i Drogiemu Panu i Poecie, Emilowi Zegadłowiczowi, przesyłam ten tomik przepięknych Jego pieśni i proszę, żeby szaty, w którą to nowe dziecię Jego przybrać usiłowałem, nie uznał za zbyt ubogą i zaczął dziecię Swoje kochać także i w tej paryskiej a polskiej przecież sukience błękitnej. Paryż, 25 października 1926 roku. Stanisław Piotr Koczorowski. εύ πλοί”.

 

[1] Emil Zegadłowicz, Krąg. Fragment poematu, Paryż – Kraków 1926. Z tego wydania pochodzą wszystkie cytaty oznaczone skrótem K, po którym podano numer strony.

[2] Jan Nepomucen Miller, Zaraza w Grenadzie. Rzecz o stosunku nowej sztuki do romantyzmu i modernizmu w Polsce. Warszawa 1926. Zbiór szkiców krytycznych Millera, w których autor aprobatywnie przedstawiał sztukę tworzoną przez zbiorowość, atakował zaś indywidualizm romantyczny, widząc w nim przejaw ideologii szlacheckiej.

[3] Por.: „Co malują i powiadają, iż Święty ten Krzysztof za pokutę u jednej rzeki siedząc, ludzie przenosił, wielkiego a olbrzymiego wzrostu będąc, a iż raz Pana Jezusa w osobie dzieciątka przenosił; o tem nic się takiego u pisarzów kościelnych znaleźć nie może. Malowanie owo jego jest od głupich malarzów ponawiane, duchownie się rozumieć ma, jako każdy Chrześcijanin Chrystusa na sobie nosi, który go rządzi i w niebezpiecznościach strzeże &c.” – Piotr Skarga, Żywoty Świętych Starego i Nowego Zakonu na każdy dzień przez cały rok wybrane z poważnych pisarzów i doktorów kościelnych, do których przydane są niektóre duchowne obroki i nauki przeciwko kacerstwom, przytem kazania krótkie na te święta, które pewny dzień w miesiącu mają, Petersburg, 1862, t. 2, s. 92 [reprint: Wydawnictwo „Guteberg–Print”, Warszawa 1996].

[4] Pierwsza strofa wiersza w trzech zachowanych redakcjach rękopisów Zegadłowicza miała postać: „Żono moja [zmienione ostatecznie na: „Wiecznie żywa!” – K, 15] – jam winien, że to życie twoje / niedomierzonym krokiem idzie i opacznie; / rzekłaś: ja serce moje z twem sercem zestroję – [„zmierzyłem ci upadki, ducha niepokoje” – 7.3.] / odpowiedziałem: wtedy wielki dzień się zacznie” [7.3.2].

[5] Edward Kozikowski, Portret Zegadłowicza bez ramy, s. 194–195.

[6] II Zjazd Bibliofilów i Bibliotekarzy Polskich odbył się w Warszawie 31 października do 2 listopada 1926 roku. Obradom towarzyszyły liczne wystawy: między innymi bibliofilska i pierwsza w Polsce wystawa biblioteczna (od 31 października do 12 listopada 1926 roku), na której prezentowało swą działalność trzydzieści bibliotek z całego kraju. Szzczegółową relację z przebiegu zjazdu opublikował Józef Grycz, „Drugi Zjazd Bibliofilów Polskich w Warszawie”, „Silva Rerurm” 1927, nr 1.

 

 

 

Mirosław Wójcik, Pan na Gorzeniu. Życie i twórczość Emila Zegadłowicza, Kielce 2005, s. 210-212.

 

 

 

 

 

Krąg

Fragment poematu

 

nakładem Polskiego Towarzystwa Przyjaciół Książki w Paryżu

i Towarzystwa Miłośników Książki w Krakowie,

Société Générale d’Imprimerie et d’Edition w Paryżu,

Paryż – Kraków 1926

 

Wydawnictwo niniejsze zostało podjęte i wykonane w ciągu trzech tygodni, od 4 do 24 października 1926 roku dla uczczenia drugiego Zjazdu Bibliofilów Polskich w Warszawie 

 

 

– rkps BU Kielce, mat. niesygn., z datą: „Gorzeń Górny, sierpień 1925 r. – sierpień 1926 r.” i uwagą autora: „Przepisane 29–30 IV 1926 r. Gorzeń Górny, E. Z.”

– egz. AEZ GG, z dedykacją Stanisława Piotra Koczorowskiego: : „Szanownemu i Drogiemu Panu i Poecie, Emilowi Zegadłowiczowi, przesyłam ten tomik przepięknych Jego pieśni i proszę, iżby szaty, w którą to nowe dziecię Jego przybrać usiłowałem, nie uznał za zbyt ubogą i raczył dziecię Swoje kochac także i w tej paryskiej a polskiej przecież sukience błękitnej. Paryż, 25 października 1926 roku, Stanisław Piotr Koczorowski. εύ πλοΐ!” i informacją autora: „Otrzymałem 30-go października 1926 r. Gorzeń Górny E. Z.”  egz. Autora,

– egz. BP Warszawa, sygn. Cim. Z.82858, egz. 54,

– egz. BN, sygn. II 197.860, egz. nr XXI,

– egz. BN, sygn. II 109.669, egz. nr 121