W okresie, który dzieli wydanie dwóch części Wielkiej Nowiny, Emil Zegadłowicz opublikował niewielkich rozmiarów poemat zatytułowany Kantyczka rosista. Podobnie jak w przypadku formy chorału deklarowanego przez poetę w Przyjdź Królestwo Twoje, nowy tom poetycki Zegadłowicza niewiele ma wspólnego z przywołanym w tytule gatunkiem liryki. Z definicją kantyczki, czyli pieśni religijnej adresowanej do szerokich rzesz wiernych, łączy wiersze Zegadłowicza być może jedynie intencja twórcza patronująca genezie tego poematu. Wiemy bowiem, iż publikacja ta – adresowana do konkretnej osoby – miała być pociechą strapionej duszy, niemal ocaleniem życia[1].

                Częściową genezę Kantyczki rosistej wyjawił Zegadłowicz w wywiadzie udzielonym redaktorowi krakowskiego „Ilustrowanego Kuriera Codziennego”. Pytany o recepcję swoich dzieł poeta odpowiedział:

 

                   Jeśli mam mówić już o krytyce, to najmilsze są zwyczajne listy, które otrzymuję od różnych – wybitnych i maluczkich, a po większej części dla mnie – nieznanych! Tu widzę jedno. Zawód pisarski nie jest bezowocny. Sieje on ziarna na żyzną glebę. Patrzeć na to – wielka radość!... Pamiętam... Kantyczkę rosistą napisałem pod wpływem listu anonimowego.[2]

 

            Fakt otrzymania owego listu odnotował Zegadłowicz w dzienniku, którego zachowane fragmenty pozwalają ustalić, że miało to miejsce 11 maja 1924 roku. W tym dniu poeta otrzymał listy od „Wiktora [Misky’ego – przyp. MW] i »Oddanej« (wzruszający anonim)[3]. Nocą napisałem pierwszy rzut Kantyczki rosistej – 12 V. Wykończyłem Kantyczkę – dziwne poema! Błogosławię moment!”.

             Nadawcą owego listu – o czym dowiedział się Emil Zegadłowicz później – była Helena Mączyńska[4], młodsza siostra Stanisławy Wysockiej, żona architekta Franciszka Mączyńskiego[5] – „syna świetnego organisty m.in. we farze wadowickiej”[6].

             Pomysł listownego zwrócenia się do Zegadłowicza był zapewne rezultatem rozmów Heleny Mączyńskiej z siostrą, która w tym właśnie czasie rozpoczęła nadzwyczaj serdeczną korespondencję z autorem Lampki oliwnej. Listy obu sióstr do Zegadłowicza są zadziwiająco podobne: łączy je podobna egzaltacja w formułowaniu apologetycznych ocen twórczości gorzeńskiego samotnika, analogiczne uwielbienie dla osoby pisarza, a nawet niemal identyczny charakter pisma. Oczywiście, Helena Mączyńska nie wspomniała w swoim liście o uczuciu siostry, chyba że tak właśnie powinniśmy odczytywać aluzyjne słowa: „Jest więcej niż Pan przypuszcza uwielbiających Pana, a tylko z nieśmiałości czy pokory nie dają temu wyrazu, ale jest wielu, wielu...”.    Wyznała jedynie, iż to lektura ballad utwierdziła ją w przekonaniu, że ich autor obdarzony jest charyzmą świętości, z kolei te domniemane kwalifikacje moralne kazały jej zwierzyć się Zegadłowiczowi z samobójczych zamiarów. W oględnie formułowanych zdaniach nadawczyni sugerowała kłopoty natury rodzinnej, niemniej jednak odroczyła kres swego żywota do pory letniej i do wspólnych z mężem odwiedzin Gorzenia Górnego. Zapowiedziana wizyta w dworku pisarza doszła w istocie do skutku, zaś jej dobroczynnym rezultatem było dla Mączyńskiej porzucenie planów samobójczych.

               Od pierwszego pomysłu do opublikowania gotowej książki minęły zaledwie dwa miesiące. Ozdobiona trójbarwnym drzeworytem Jerzego Hulewicza Kantyczka rosista ukazała się nakładem „Czartaka” w wadowickiej drukarni Franciszka Foltina. Zachowane rachunki i notatki osobiste pisarza uwieczniają szczegółową historię tej publikacji: korektę sporządził Zegadłowicz w połowie lipca, w Kościankach u Hulewicza, druk ukończono 20 lipca 1924 roku, a pierwsze egzemplarze książki (ogółem pisarz odebrał 40 egzemplarzy) Zegadłowicz otrzymał 25 września 1924 roku (notatka w kalendarzu osobistym). Zgodnie z rachunkiem wystawionym przez Foltina 11 listopada 1924 roku koszt druku 505 egzemplarzy książki wyniósł 378, 75 zł (Foltin obliczył koszt druku jednego egzemplarza na 75 groszy, zaś od kwoty sprzedanych książek pobierał 50 %. Kwotę tę uiścił Zegadłowicz już następnego dnia, i w tym samym dniu wraz z pozostałymi książkami pozostającymi w drukarni Foltina 400 egzemplarzy Kantyczki rosistej zostało wyekspediowanych do Krakowa.

                 Kantyczka rosista składa się z osiemdziesięciu czterech strof o zróżnicowanej liczbie wersów i zmiennym rozmiarze wersowym. W tych miniaturowych formach zawarta została dość prosta filozofia pocieszenia, którego źródłem jest Bóg, przemawiający do człowieka poprzez swoje stworzenie. Ład kosmosu odzwierciedlony w przyrodzie przezwycięża antytetycznie przeciwstawiane przez człowieka dobro i zło – rozumiejący to poeta ma tylko jedną troskę: jak ukoić ból rodzący się z nadmiaru radości.

 

kto zaś żyje w rozterce

niechaj odda mi serce

ja je zaraz uleczę –

[...]

ponurością zwątpiałych tą wieścią uleczę:

nie ma nic szczęśliwszego nad serce człowiecze

zagubione w miłości – w Bogu odnalezione (Kr, 28–29)

 

                Właściwe pieśni religijnej litanijne nawroty, refrenowe powtórzenia, stylistyczne nawiązanie do rytmiki i leksyki twórczości ludowej nie znalazły jednak powszechnego uznania krytyki. W cytowanym już artykule Broniewski zarzucał wierszom Zegadłowicza brak wyrafinowania warsztatowego, czego dowodami w opinii recenzenta były: „łatwy” siedmiozgłoskowiec, rytmika ludowa, niewyszukane rymy, gwara z obcymi jej wyrazami, nieudane neologizmy gwarowe, wreszcie „choroba nadmiaru”, której objawem była przesadnie rozwodniona treść. „Kantyczkę dałoby się streścić do 10% objętości”[7] – pisał.

 

 


[1] Podpowiedzią w wyborze formy była być może publikacja oficyny Franciszka Foltina, który w roku 1861 wydał tak właśnie zatytułowany zbiór pieśni religijnych – Kancjonał czyli Kantyczki.

[2] Janusz Stępowski, „Podróż nad Krakowem z p. Zegadłowiczem, czyli o powsinogach siedzących na czapierzastej chmurze i o tem, co On prawił o Alceście, teatrach polskich, o przyjaciołach, krytykach oraz o umiłowanym Beskidzie”, „Ilustrowany Kurier Codzienny. Dodatek Literacki” z 23 marca 1925 roku, s. 3.

[3] Zachowany w archiwum gorzeńskim zbiór listów od Heleny Mączyńskiej został opatrzony przez Zegadłowicza adnotacją: „Pierwszy list był promotorem Kantyczki rosistej – trzeci patrz Piszemy listy”.

[4] Helena z Dzięgielewskich Mączyńska, pseud. sceniczny Łącka.

[5] Franciszek Mączyński, 1874–1947; architekt, konserwator zabytków, jednen z najbardziej aktywnych i zasłużonych architektów działających w Krakowie. Urodził się w Wadowicach, studiował w Krakowie, w Wiedniu i Paryżu. Projektował gmachy użyteczności publicznej (Pałac Sztuki w Krakowie, wzniesiony w latach 1898–1901) i budowle sakralne (kościół Najświętszego Serca Pana Jezusa z klasztorem Jezuitów, kościół św. Kazimierza); wraz z Tadeuszem Stryjeńskim był autorem projektu przebudowy Teatru Starego w Krakowie w latach 1903–1906. Wieloletni konserwator kościoła Mariackiego. Opublikował między innymi: Z podróży. Ze szkicowników artystycznych, 1931; Kościół Najświętszej Marii Panny w Krakowie, 1938.

[6] Dopisek Zegadłowicza na obwolucie listów Heleny Mączyńskiej. Zegadłowicz najprawdopodobniej pomylił tutaj ojca Franciszka Mączyńskiego z Kasprem Janem Mączeńskim (ok. 1850–1902), który był organistą w Spytkowicach, a od roku 1880 w Wadowicach. Syn Mączeńskiego, Zdzisław Antoni (1878–1961) był również wybitnym architektem.

[7] Władysław Broniewski, „Emil Zegadłowicz”, op. cit.

 

 

 

 

Mirosław Wójcik, Pan na Gorzeniu. Życie i twórczość Emila Zegadłowicza, Kielce 2005, s. 157-159

 

 

 

 

Kantyczka rosista

 

 

Drukarnia Franciszka Foltina, Wadowice 1924,

nakładem Czartaka, 500 egz.,

projekt okładki: Jerzy Hulewicz

 

-  egz. AEZ GG

- egz. BN I 127.602 A Cim., z dedykacją dla Franciszka Siedleckiego

- egz. MBC, Cim.Z.119772