Mimo optymistycznych nadziei Zegadłowicza wyrażonych w liście do Marii pisanym z Warszawy 6 lutego 1922 roku („Czartak bardzo się podobał; uświadomiliśmy sobie błędy – w drugim poprawimy się – ; numer drugi wyjdzie z końcem marca” [120.9.2]), kolejny numer pisma (w nakładzie 505 egzemplarzy) opuścił drukarnię „Krajową” w Warszawie (W. Krawczyński, ul. Żelazna 89) dopiero 10 grudnia 1924 roku (na okładce rok 1925) – i od tego numeru periodyk grupy opatrzony został podtytułem „Zbór poetów w Beskidzie”. Nieporozumienia w łonie grupy i kłopoty finansowe okazały się trwałe, czego dowodzi dwuletnia przerwa w wydawaniu pisma, charakter drugiego numeru i nowy skład grupy. Drugi numer jest jedynie antologią utworów poetyckich czwórki Czartakowców: Zegadłowicza, Janiny Brzostowskiej (1897[1]–1986), Tadeusza Szantrocha (1888–1942) i Kozikowskiego, którego wstęp „Do czytelnika” poprzedza wybór wierszy.

          Obecność dwójki nowych członków grupy Czartak dowodzi funcjonowania w jej obrębie swoistej zasady selektywności regionalnej, a nie artystycznej, bowiem wiele wskazuje na to, iż integralność „zboru poetów” zasadzała się nie na programowej wspólnocie dążeń twórczych jej członków, ale na ich – naturalnym bądź zdeklarowanym – związku z regionem Beskidu. W przedmowie do antologii wierszy Czartakowców Kozikowski mniej miejsca poświęcił wspólnocie haseł estetycznych konsolidujących grupę, za to szczegółowo uzasadniał więź łączącą poetów z Beskidem, starając się przekonać czytelnika, iż „czterech poetów naraz pokochało tę ziemię”[2]. Uzasadnienia nie wymagała, w przekonaniu Kozikowskiego, obecność w grupie Zegadłowicza i Brzostowskiej – „beskidziaków czystej krwi i najlepszej rasy”[3] – natomiast dla pochodzącego z Tarnowa Szantrocha i dla siebie warszawski regionalista musiał wynaleźć konieczne alibi. W pierwszym przypadku było to osiedlenie sie w Wadowicach, a drugim – sentyment, „tęsknota, która mieszka w [...] górskich ścieżkach Beskidu”[4].

           Janina Brzostowska, najstarsza córka dyrektora wadowickiego gimnazjum, nie była pierwszą poetką rodu. Na rok przed jej debiutem książkowym własny tom poezji opublikował jej ojciec[5]. „Poetessa” Czartaka pierwsze liryki ogłaszała jeszcze w czasach szkolnych (1915–1916) w gimnazjalnej gazecie „Nasz Łan”[6]. Po gimnazjum wadowickim edukację kontynuowała w Uniwersytecie Jagiellońskim (1917­–1922, wydział filozoficzny). Liryki Brzostowskiej zyskały aprobatę Zegadłowicza i Kozikowskiego, w rezultacie czego poetka wydała u Foltina nakładem Biblioteki Czartaka swój pierwszy tom poezji Szczęście w cudzym mieście (Wadowice, 1925), poprzedzony wstępem Kozikowskiego, który zastąpił w tym względzie niesłownego Zegadłowicza, deklarującego się uprzednio swoim piorem wyprawić w świat książkowy debiut poetki[7]. Nakładem Czartaka ukazały sie w latach następnych jeszcze dwa tomy poezji: O ziemi i mej miłości (1925) oraz Erotyki (1926).

            Drugiego z nowych członków grupy, Tadeusza Szantrocha, Kozikowski charakteryzował słowami: „Tadeusz Szantroch pochodzi z Tarnowa. Długie lata był zaciekłym militarystą: bijał i pijał. Teraz już nie! W długiej poniewierce żołnierskiej zszedł całą Polskę wzdłuż, wszerz i wpoprzek; a jednak przylgnął całem sercem do Beskidu i osiadł w Wadowicach”[8]. Szantroch debiutował jeszcze w okresie Młodej Polski (Poezje, 1906), natomiast kolejne tomy poezji powstały na polu walki – patriotyczne książki poetyckie: Z lutni żołnierza. Poezje, 1916, nakładem Centralnego Biura Wydawniczego NKN; W zorzach krwi. Poezje, 1918 – były liryczną reminiscencją szlaku bojowego byłego żołnierza Legionów Piłsudskiego. W roku 1924 Szantroch opublikował kolejny tom poezji – Cyklady. Poezje. Znajomość Szantrocha z Zegadłowiczem, datująca się od lutego 1909 roku, a znaczona publikowaniem obu poetów na łamach krakowskich „Masek” w roku 1918, została odnowiona w roku 1924, kiedy Szantroch jako nauczyciel dyplomowany rozpoczął pracę w wadowickim miejscowym gimnazjum (pracował tu do roku 1930, kiedy przeniesiono go do gimnazjum im. Jana III Sobieskiego w Krakowie).

             Pomieszczone w drugim numerze Czartaka wiersze prezentują nierówny poziom artystyczny, przy czym porządek alfabetyczny nazwisk twórców publikujących w piśmie swe wiersze jest dokładnym odwróceniem tej kolejności, jaką wyznacza ich stopień dojrzałości poetyckiej. Wbrew konstatacji Kozikowskiego, który zapewniał czytelnika, iż „każdy wiersz [Brzostowskiej] przeczy [...] zdawkowej czułostkowości” (s. 16), liryki wadowickiej poetki nie wychodzą poza szablon banalnych zachwytów nad pięknem przyrody, która staje się tu przedmiotem niemal wersytycznej deskrypcji. Realistyczna jednoznaczność semantycznej struktury podkreślona została przywoływanymi nieomal w każdym wierszu realiami topograficznymi Beskidu, natomiast wzbogacające świat znaczeń tej poezji refleksje filozoficzne zdają się być jedynie ornamentem luźno związanym z zasadniczą koncepcją utworów. Spektrum emocji twórczości Brzostowskiej wyznaczają uczucia najprostsze: żal, smutek, tęsknota i miłość – ujęte w szablonowe frazy świadczą jedynie o niemożności wyzwolenia się poetki spod ciężaru konwencji. Jeśli poezja drugiego numeru Czartaka powstawała w rezultacie wspólnych uzgodnień poetów zamierzających tematycznie wiązać swe wiersze z regionem Beskidu, twórczość Brzostowskiej i Kozikowskiego jest najlepszym dowodem niebezpieczeństw związanych z łączeniem powinności poety z obowiązkami przewodnika turystycznego. Wiersze Brzostowskiej („Bez przewodników”, „W te góry...”, „W wąwozie”) i Kozikowskiego („Wycieczka na Lipowiec”, „Z Wadowic do Mucharza”) poprzez wprowadzenie narratora i nasycenie leksyki właściwymi dla retoryki bedekera czasownikami w trybie rozkazującym stają się w istocie podobne do ulirycznionych informacji turystycznych. Podobnie jak w poezji Brzostowskiej Beskid w wierszach Kozikowskiego jest na wskroś realistycznie i jednoznacznie postrzeganym miejscem na mapie, nie – jak w poezji Zegadłowicza – metaforą nieskażonych wartości ludzkiego ducha[9].

                 Bardziej dojrzały kształt artystyczny przynosi poezja Tadeusza Szantrocha. Wiersze drugiego debiutanta wśród Czartakowców, aczkolwiek nie wolne od epigońskich konwencji młodopolskich (manieryczna interpunkcja, emocjonalne wburzenie ujęte w ogólnikowe konstatacje), zbudowane są wokół oryginalnych konceptów treściowych, zaś obecność w tej poezji tej realiów topograficznych Beskidu (jak można domniemywać warunek konstytutywny Czartaka) jest zdecydowanie lepiej umotywowana w strukturze znaczeń, niż ma to miejsce w lirykach Brzostowskiej i Kozikowskiego. 

              Zegadłowicz zamieścił w drugim numerze Czartaka trzy wiersze:, „Waletę[10] beskidzkę arian” i „Balladę o nawiedzeniu miłosnym”. Dwa pierwsze utwory Zegadłowicz stworzył z myślą o umieszczeniu ich w przygotowywanym właśnie piśmie. „Hymn Republiki Górskiej” powstał pod piórem Zegadłowicza w Gorzeniu Górnym 31 sierpnia 1924 roku. Nazajutrz poeta sporządził wtórną – i już ostateczną jego redakcję. W stosunku do pierwszego szkicu wprowadzone zostały nieznaczne jedynie zmiany: skorygowano pierwotne wybory leksykalne i fleksyjne pozostawiając zasadniczą strukturę utworu nienaruszoną[11]. Proklamowana w porywie twórczym Republika Górska miała być zaprzeczeniem organizmów państwowych ukonstytuowanych mocą prawa stanowionego, a w rezultacie często usankcjonowanej owym prawem krzywdy i przemocy. Jej terytorium stanowiła przestrzeń wspólnoty ducha, jej prawo – nauka Chrystusa przyjmowana adogmatycznie, jako wolna od wyznaniowych modyfikacji, a w rezultacie społecznych tego konsekwencji. Apologią takiej postawy jest drugi z zamieszczonych w Czartaku wierszy Zegadłowicza, „Waleta beskidzka arian”, poświęcony Braciom Polskim, domniemanym mieszkańcom budowli w Mucharzu sprzed wieków. „Waleta” powstała 1 września 1924 roku, a w jej treści odnaleźć można powiązania z „Hymnem republiki górskiej”, bowiem to właśnie w Beskidzie prześladowani innowiercy znaleźli przystań:

 

nie na tym świecie król nasz – ojczyzną obczyzna

– jednako będzie sercom obca i nieżyzna –

 

szyd działem naszym, wyśmiew i prześladowanie –

my jedyni i z tęsknot i z snów chrześcijanie –

 

próżno siejemy miłość – – nienawiść wyrasta

jak czarna wieźa kaźni z ukrytego miasta –

 

i jedno tu w tej górskiej rzeczypospolitej

zjarzyły się, jak wici, Dobrej Wieści świty[12]

 

Motyw ariański w twórczości Zegadłowicza jest symbolem nieskażonego chrystianizmu, ewangelicznej prostoty. Poprzez legendę poeta eksponował bliskie swojej filozofii treści społecznej nauki Braci Polskich (zniesienie niesprawiedliwości ekonomicznej i prawnej, pacyfizm), mniej natomiast zważał na różnice doktrynalne dzielące ich od dogmatyki innych wyznań. Stąd antytrynitarscy Bracia w wierszu Zegadłowicza niewiele różnią się od zakonników katolickich: nazwani są „krzyżowymi nędzarzami” (Wba, 87), przynoszą „opłatek serca” (Wba, 87) – ponadto głowice ich kling mają „kształt krzyża” (Wba, 86). Ale też i znaczenie tego motywu nie jest zależne od precyzji faktograficznej. Postacie Braci Polskich są w wierszu Zegadłowicza skrótem – nieobcych poecie w czasach współpracy z ekspresjonistami – tenedencji komunionistycznych i – zaświadczonego w najwcześniejszych lirykach – przekonania o arystokratyzmie wolnego ducha, który nie znajdzie oparcia w instytucjach życia społecznego: „taki już los, że serce samo siebie krzepi” (Wba, 88). Legenda o pobycie Braci Polskich w Mucharzu staje się wreszcie dla poety sposobnością nobilitowania Beskidu, jako jedynej krainy, której odchodzący stąd w wieku XVII chrześcijanie zostawili zapowiedź przyjścia Zbawiciela:

 

jeno tobie – ty ziemio beskidzka – w walecie

testujemy[13] odwieczną wieść o Paraklecie[14] – (Wba, 88)

 

Zachowane rękopisy kolejnych redakcji wiersza „Waleta beskidzka arian” dowodzą daleko większego wysiłku twórcy, niż miało to miejsce w przypadku niemal gotowego od pierwszego szkicu „Hymnu republiki górskiej”. Tu różnice dzielące kolejne redakcje tekstu są i znaczne, i liczne – obejmują warianty całych wersów, a nawet tytułu (pierwotnie była to „Waleta ariańska” [40.6.30])[15].

Obok tych dwóch wierszy Zegadłowicz zapisał w czasie tej samej sesji twórczej (o czym świadczą zarówno daty, rodzaj użytego papieru, specyfika charakteru pisma, a wreszcie miejsce przechowywania rękopisów) wiersz poświęcony Jędrzejowi Wowrze i aczkolwiek doprowadził redakcję niemal do postaci czystopisu, zrezygnował z umieszczenia wiersza w drugim numerze Czartaka. Wiersza zatytułowany został „Odwiedziny Wowra” nigdy już nie ujrzał światła dziennego:

 

Odwiedziny Wowra

 

wygrałem ci balladę – a ciągle za mało –

widzę twe oczy blade i pokurczone ciało,

i świętość twoją widzę – potroszę ci zazdroszczę

że to tak z Bogiem w lidze w życiu jak ty nie goszczę

 

że nie mam tej pokory, żem nie jest ziemią marną

że świty i wieczory do mnie się tak nie garną

jak do ciebie – radosne i rozśmiane

kreślone z zórz rozniety twe oczy umiłowane –

 

o arianinie cichy nic nie wiedzący o tem

że chodzisz tak bez pychy pod pachę ze słońcem złotem...

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

... ktoś idzie – do drzwi puka – – a! Wowro! bracie drogi

prześwięta dziś nauka w bezbożne weszła progi

 

                                                                               1924, 1 IX [40.6.29]

 

          Zamiast ballady o Wowrze Zegadłowicz opublikował „Balladę o nawiedzeniu miłosnym” – wiersz pochodzący z powstałego w końcu roku 1923 cyklu Wielka Nowina.

             Wiersze czwórki poetów w drugim numerze Czartaka komentował plastycznie skromny materiał graficzny opracowany przez Jana Hrynkowskiego (okładka, inicjał, portret Szantrocha), Ludwika Misky’ego (portret Brzostowskiej), Edwarda Porządkowskiego (portret Kozikowskiego) oraz Jerzego Hulewicza (portret Zegadłowicza).

               Jak tego dowodzi korespondencja Emila Zegadłowicza ze Stanisławem Wyrzykowskim i Ludwikiem Misky’m, poeta już w 1918 roku zamierzał pozyskać na własność grupy budynek Czartaka, z zamiarem urządzenia w nim teatru i muzeum Beskidu. Właścicielem zabytkowej budowli był niejaki Franciszek Tetschel, z pochodzenia Niemiec, poznany przez Ludwika Misky’ego na plenerach malarskich, jakie artysta w lipcu i sierpniu 1917 roku urządzał w okolicach Mucharza (i u którego w czasach wojennych trudności aprowizacyjnych zaopatrywał się w deficytowe produkty żywnościowe).

            Do koncepcji tej powrócił Zegadłowicz w roku 1925, kiedy okazało się, iż właściciel Czartaka gotów jest oddać budynek nieodpłatnie – w zamian za pomoc w uzyskaniu pożyczki z banku PKO. Kozikowski, jeden z bohaterów tych wydarzeń, przedstawił owo przedsięwzięcie jako samowolną decyzję Zegadłowicza, który w ten sposób zamierzał narazić na straty finasowe pozostałych członków grupy, nie będących w stanie korzystać z nabytku równie intensywnie, co mieszkający w najbliższym sąsiedztwie Czartaka nowy jego właściciel[16]. Opinie Kozikowskiego (który najprawdopodobniej miał za złe Zegadłowiczowi głównie to, iż pomysłu tego nie konsultował z nim, ale z Tadeuszem Szantrochem) podzielać miała Brzostowska, niemniej jednak jej korespondencja z Zegadłowiczem nie pozwala zweryfikować prawdziwości tej informacji. Jedyna wzmianka o kupnie Czartaka pomieszczona w liście Brzostowskiej z 10 marca 1925 roku nie zdradza dezaprobaty: „Czy to prawda, że za Czartak (budowlę) mamy zapłacić, czy też pożyczyć Tetschlowi 2 tys. złotych?” [113.29.4]. Niestety, po raz kolejny niesnaski w łonie grupy wzięły górę – projekt pozyskania poariańskiej budowli na potrzeby sztuki przepadł w atmosferze animozji i małostkowej zazdrości. Ostatecznie kres istnienia Czartaka położyła II wojna światowa, kiedy hitlerowcy zrównali go z ziemią.

 

 

[1] Data urodzin Brzostowskiej podawana w podstawowych źródłach o charakterze encyklopedycznym jest błędna. Właściwą datę, tj. 9 sierpnia 1897 roku, ustaliła w oparciu o dokumenty gimnazjum w Wadowicach i księgi narodzin parafii Ofiarowania NMP w Wadowicach (t. IV a, s. 26, nr 79) Dorota Moskal – zob. tejże, Kalendarium życia i twórczości Janiny Brzostowskiej – maszynopis pracy magisterskiej powstałej w Uniwersytecie Śląskim w Katowicach (Wydział Filologiczny w Sosnowcu) 1988 pod kierunkiem prof. dr. hab. Włodzimierza Wójcika, s. 6.

[2] Tamże, s. 7.

[3] Edward Kozikowski, „Do czytelnika”, „Czartak” 1925, s. 15.

[4] Tamże, s. 17.

[5] Jan Doroziński (1862­–1942) w roku 1924 wydał pod pseudonimem Julian Mrok tom poezji Z woli przeznaczeń (Gebethner i Wolf, Warszawa), poświęcając go żonie Julii z Bernerów Ropskiej, zmarłej w roku 1913 przy porodzie szóstego dziecka – syna Juliusza.

[6] „Nasz Łan” – pismo młodzieży gimnazjum wadowickiego. Żywot pismo zakończyło na dwóch numerach wydanych 7 listopada 1915 i 6 stycznia 1916 roku. Kierownikiem komitetu redakcyjnego był Stefan Essmanowski, wówczas uczeń gimnazjum (debiutował ogłoszonymi na łamach pisma wierszami „Baśń” i „Z pobojowiska”); kuratorem pisma – Mieczysław Michałkiewicz. Janina Brzostowska opublikowała tu wiersze „Pytanie” i „Zimowy wicher”. Na temat historii pisma zob.: Gustaw Studnicki, Pierwsza wśród równych. Dzieje Gimnazjum i Liceum w Wadowicach. TMZW, Wadowice 1991, s. 225–226.

[7] Zob. E. Kozikowski, Portret Zegadłowicza bez ramy, s. 127.

[8] E. Kozikowski, „Do czytelnika”, „Czartak” 1925, nr 2, s. 16. Informacje o Szantrochu podawane przez Kozikowskiego w Portrecie Zegadłowicza bez ramy trudno uznać za wiarygodne, jako że autor w nim właśnie upatrywał głównego wroga w rywalizacji o względy Zegadłowicza i miejsce w hierarchii Czartakowców.

[9] Por.: „[...] regionalizm Czartaka nie odpowiada założeniom teoretycznym wiedzy o regionalizmie, [...] posiada charakter raczej turystycznych opisow, czynionych na marginesie baedeckerowskich wykresów” – E. Kozikowski, „O grupie literackiej Czartaka”, „Głos Prawdy” 1929 nr 312 – Cyt. za: tenże, Portret Zegadłowicza bez ramy, s. 284. Zauważyć trzeba, iż to właśnie autor tych słów, Edward Kozikowski, który odczytaniom tego typu przyznawał słuszność w podsumowujący w roku 1929 historię grupy artykułach prasowych, był jedym z tych, którzy do takiego kształtu pisma walnie się przyczynili.

[10] Waleta – (przest.) pożegnanie, rozstanie się (od łac. valete – bądźcie zdrowi).

[11] W drugiej redakcji Zegadłowicz wprowadził jedynie nieliczne zmiany: (w nawiasie podano wersję opublikowaną w „Czartaku” 1925 nr 2, s. 85): „nad morzem mgieł okręty ogromne łodzie róż” („– na morzu mgieł ogromne łodzie róż –”); „tu wolności gród” („wolności gród”); „niesie się pieśń: miłosnych [...] wiatr wielki cud – trud” („niesie się śpiew: miłosny wielki cud –”). Ponadto poeta wykreślił z pierwszej wersji zawołanie: „waleta! idźmy dalej –”, przenosząc koncept pożegnania do wiersza „Waleta beskidzka arian”. Ostatnią zmianą wprowadzoną już po sporządzeniu czystopisu była zamiana słowa „order” na „ryngraf” („czerwony głóg: to ryngraf nasz i herb”) [40.6.31].

[12] Emil Zegadłowicz, „Waleta beskidzka arian”, „Czartak” 1925 nr 2, s. 86. W dalszym ciągu cytaty oznaczone zostały skrótem Wba, po którym podano numer strony.

[13] Testujemy – tu w znaczeniu: zostawiać w spadku (łac. testator – spadkodawca).

[14] Paraklet – (gr. Páraklētos – obrońca, pocieszyciel).

[15] Przykładem istotnych różnic są warianty redakcyjne obejmujące strukturę całej strofy bądź wersu (w nawiasie podano wersję opublikowaną w „Czartaku” 1925 nr 2, s. 86–88): „– nikt nigdy chrzęstu szabel naszych nie usłyszy –” ( – jeno echo grobowe chrzęst szabel usłyszy –) „drewniane klingi nasze – głowice w kształt krzyża / wywyższon będzie ten – kto się poniża –” (– drewniane klingi nasze – w kształt krzyża głowice / – nie do zabójstw stworzone są nasze prawice); „przekazujemy wiarę o nim: Paraklecie” (testujemy odwieczną wieść o Paraklecie) [40.6.30].

[16] Por. E. Kozikowski, Portret Zegadłowicza bez ramy, s. 151–154. Świadectwem istotnych nieporozumień dzielących członków Czartaka jest informacja Zegadłowicza, który w liście z 5 listopada 1925 roku pisał z Warszawy do żony: „Z Kozikowskim szaloną miałem scenę; rozeszliśmy się, zdaje się, bezpowrotnie” [120.28.5]. Por. E. Kozikowski, op. cit., s. 183–186.

 

 

 

 

 

Mirosław Wójcik, Pan na Gorzeniu. Życie i twórczość Emila Zegadłowicza, Kielce 2005, s. 131-135.

 

 

 

 

Czartak

 

Zbór poetów w Beskidzie

Poezje

Janiny Brzostowskiej

Edwarda Kozikowskiego

Tadeusza Szantrocha

Emila Zegadłowicza

 

Druk książki ukończono 10 grudnia 1924 roku czcionkami Drukarni KRAJOWEJ (W. Krawczyńskiego) w Warszawie, ul. Żelazna 89. Okładkę oraz inicjał na stronie siódemj projektował i wykonał JAN HRYNKOWSKI. Odbito pięćset pięć egzemplarzy; z tych pięćset na papierze bezdrzewnym "Royal", a pięć na papierze czerpanym

[Wadowice] 1925, nakładem Czartaka

 

 

– egz. AEZ GG,

– egz. BGAJD Częstochowa, sygn. 17001c,

– egz. JBC Kraków, sygn. 102960 III,