Wkrótce po ukończeniu Odejścia Ralfa Moora Emil Zegadłowicz rozpoczął prace nad kolejną częścią cyklu Legenda ziemi: „Bardzo często po przyjściu na obiad nie wychodzę już z domu – pisał z Warszawy do żony 10 marca 1920 roku – a korzystając z chwil, gdy względna panuje cisza – próbuję opracowywać dalsze fragmenty Ralfa Moora. Niezgorzej mi nawet to idzie. Bardzo rad jestem, że Legenda [Ziemi] będzie drukowana. Pora na nią. Często korespondujemy z Hulem, którego bardzo polubiłem. Od kwietnia zacznie „Zdrój” w nowej formie wychodzić – współpracowników będzie ściśle określona liczba po dokonaniu wyboru rzetelnych twórców. Prawdopodobnie wybiorę się do Poznania na trzy dni celem omówienia zasadniczych wytycznych całego przedsięwzięcia – w którym jestem osobą zainteresowaną.” [120.7.10].

       Owa druga część Odejścia Ralfa Moora, a zarazem drugi utwór Zegadłowicza opublikowany w Bibliotece „Zdroju” (w nakładzie trzystu egzemplarzy) opatrzony został barokowym tytułem: U dnia, którego nie znam, stoję bram. Poema symfoniczne wysnute z misterii snów nadrannych, noc pierzchliwą doganiających, dzień zdmuchujący gwiazdy witających spod szczelin wpół przymkniętych powiek. Spisał srebrną dłonią księżniczki Astralu Inki Tödwen Ralf Moor na liściu klonu opadłego do jej stóp w alei parku strzeżonego przez Sfinx uskrzydloną[1]. Poemat ukazał się w Poznaniu, w roku 1921 (druk ukończono 1 września) i – w przeciwieństwie do pomijanego w zbiorowych wydaniach poezji Zegadłowicza Odejścia Ralfa Moora – został przedrukowany w niezmienionej postaci w wydanym pięć lat później Domu jałowcowym[2]. Książkę, która ukazała się w nakładzie trzystu numerownych egzemplarzy, zdobiła okładka według projektu Władysława Skotarka.

        U dnia... jest tematycznie i stylistycznie wierną kontynuacją Odejścia Ralfa Moora. Osią znaczeniową kompozycji kolejnej części Legendy Ziemi jest motyw przełomu, odnowy, spełnienia. Dwanaście części poematu to właściwie zwielokrotniona wariacją liryczną na ten sam temat, przy czym płynne kontury poetyckiej wizji nie ułatwiają zrozumienia charakteru owego przełomowego momentu. Repertuar metafor odwołujących się do semantyki przełomu w kręgu zjawisk biologicznych, przyrodniczych, astronomicznych, filozoficznych, religijnych i eschatologicznych pozwala łączyć osiąganie wyższego stopnia rozwoju świadomości poety z towarzyszącymi owemu przeżyciu przemianami w dziejach ziemi: głos poety, nowe słowo zrodzone przez nową myśl, staje się ziszczeniem, wyartykułowanym początkiem nowego porządku świata. Dramatyzm wskazujący na wyjątkowość chwili, przełomowy charakter przeżycia, przy nieomal zawieszonej w mglistej symbolice zdarzeniowości, Zegadłowicz usiłuje wydobyć z kontrastowego zderzania skrajności przestrzennych (przerzucanie się od perspektywy jednostkowej do otchłani wszechświata), brzmieniowych (budowanie napięcia przez naprzemienne ewokowanie ciszy i gromu) i znaczeniowych (obrazy martwoty i rozkwitu, lodu i słońca, snu i euforii). Jak zapowiedź odejścia od zbyt pospiesznie przyjętej obcej maniery poetyckiej i jak zapowiedź walki o niezafałszowany głos indywidualny poety brzmią wersy kończące poemat: „a więc iść trzeba – w dzień – w powszedni dzień, / który za słońcem długi ciągnie cień / a więc iść trzeba – przed się, w siebie iść”[3].

 

[1] W archiwum Emila Zegadłowicza znajdują się arkusze korekcyjne kart „Zdroju” (s. 97–109) z wydrukowanym poematem „U dnia, którego nie znam, stoję bram” i naniesionymi przez autora poprawkami [105.1]. W liście z 14 czerwca 1921 roku Zegadłowicz pisał do żony: „»Zdrój« wydał mi poemat U dnia którego nie znam stoję bram – ogółem nie mogę narzekać na brak uznania – nie brak i słów zrozumienia, odczucia itd. – jednak niczem to mi jest – bo nie mogę się z Tobą dzielić tem” [120.8.28].

[2] Emil Zegadłowicz, Dom jałowcowy, Poezje MCMXX – MCMXXVI [1920–1926], Warszawa 1927 [postdatowane, w rzeczywistości 1926], nakładem Księgarni F. Hoesicka; Drukarnia Narodowa w Krakowie.

[3] Emil Zegadłowicz, U dnia, którego nie znam, stoję bram. Poznań 1921, s. 26.

 

 

 

Mirosław Wójcik, Pan na Gorzeniu. Życie i twórczość Emila Zegadłowicza, Kielce 2005, s. 112

 

 

 

U dnia, którego nie znam, stoję bram.

Poema symfoniczne wysnute z misterii snów nadrannych, noc pierzchliwą doganiających, dzień zdmuchujący gwiazdy witających spod szczelin wpół przymkniętych powiek.

Spisał srebrną dłonią księżniczki Astralu Inki Tödwen Ralf Moor na liściu klonu opadłego do jej stóp w alei parku strzeżonego przez Sfinx uskrzydloną

 

 

nakład „Zdroju”, Poznań

Warszawa, Księgarnia "Ogniwo"

Poznańska Drukarnia i Zakład Nakładowy T. A. w Poznaniu, Poznań 1921,

Lwów, Księgarnia "Oświata",

Poznań: Fischer i Majewski

druk ukończono pierwszego września tysiąc dziewięćset dwudziestego pierwszego roku

 

– egz. DZSKB B-B, Dz-10.026; nr 152 z autografem autora