Na tom Nad rzeką składa się pięć poematów: dwuczęściowy Maur, Z słonecznych łąk, Miasto, Nowe życie, Nad rzeką oraz kończąca cykl Pieśń smutnej duszy. Sięgając po wypróbowany już repertuar środków artystycznych i treściowych, Zegadłowicz odmalował postać pana zrujnowanego zamku, który na gruzach swego domiszcza wyprawia stypę:

 

Maur wielkim giestem przekreślić świat stary

chciał tym akordem, może nazbyt głośnie,

ale – tak myślał – odpędzi snów mary

i rzeźki wstanie i młody, gdy po śnie

porówna życie, że, jak te puchary

w szczerby rozprysną, złe minie, – radośnie

do słońc wyciągnie spragnione ramiona

przed nim jutrzenka; – za nim przeszłość skona (Nrz, 7).

 

W groteskowym menuecie Maurowych gości, pląsających „na gruzach starych porządków kastelu”, przeplatają się elementy kultury klasycznej Grecji, pogańskiego Rzymu, arabskich bajek, „czarnoksięzkich czarów”, średniowiecznego danse macabre. W sercach „zaklętych myślą opętańczą” biesiadników wzrasta pycha, egoistyczna chęć użycia: „w nas jest siła, potęga i moc, / naszą jest chwila, dziewczyna i noc!”. Dionizyjskie orgie przerywa Gospodarz, piorunując oszalały tłum twardymi słowami potępienia czerpanymi z Mickiewiczowskiej Ody do wolności:

 

Zbyt długo was pytałem się o drogę

nim opuściłem waszych dusz pustynie,

lecz dziś już własną ścieżką kroczyć mogę

i w własnym państwie to, co chcę uczynię;

rozpalę duchem ogromną pożogę,

która się z szczytów w doliny rozpłynie,

i takie jasne poroznieca barwy,

że poznam wasze twarze – poprzez larwy!

 

Zbyt długo w waszych ja mieszkałem salach,

nim zbudowałem z własnych żertw ognisko,

lecz dziś w błyszczących serca krwi koralach –

w swych gmachach mieszkam i mam słońce blizko!

Nie krzyczę z wami Boże! czy też Allah!

nie topię ducha w mętnych spraw kolisko,

gdzie dobrze płazom, przyziemnym jaszczurom

ale nie orłom, co szybują górą. – (Nrz, 9)

 

            Mentorskie klątwy miotane przez Maura ciskane są na wyrodny świat – jego hipokryzję, zbrodniczość, oszustwa. Zdumiały tłum rychło zapanował nad sytuacją, stwierdzając niepoczytalność Gospodarza i topiąc „rozżalałe spory” w taktach mazura. Samotny Maur z dala od ludzkiego gwaru sprzymierza swego ducha z szumem rzeki, z „głosami wieszczymi” idącymi z fal; wiąże „życie swe ziemskie z międzygwiezdnym”, syci swego ducha „Spokojem Boskim” idącym od rzeki – jego wola krzepi się powrotem do lat młodości, do zatraconego w labiryncie intryg świata, czasu, „kiedy to duszę miał wonią opiłą / kwiatów zaziemskich” (Nrz, 16).

            Egotyczna problematyka, nie wyczerpuje wymowy poematu – gruzy zamku Maura, słowa potępiające uległość niewolników, aluzje do chlubnych i haniebnych kart polskiej historii (Cecora, Piławce, Targowica, powstania narodowe – Nrz, 65), nawiązania wreszcie do rodzimej literatury patriotycznej – wszystko to każe widzieć w postaci Maura alegorię wieszcza, zatroskanego losami zniewolonej ojczyzny; prorokującego Wernyhorę:

 

Potęg dawnego państwa widzę zorze

święte, jak zniczów prastare obiaty.

Surmy rozgwarem huczące po borze

niosą Pieśń Nową do mnie – króla chaty;

i hymny z dźwięków oderwanych tworzę,

spraszam anioły na weselne swaty,

i ręka w rękę z Odrodzoną Wolą

prężę ramiona ja Konrad – Apollo! (Nrz, 68).

 

            Autobiograficzny charakter lirycznych treści tomu Nad rzeką zdradza nazewnictwo (tytułowa rzeka to, oczywiście, Skawa – Nrz, 18), ale realia biograficzne bohatera niekiedy odbiegają od losów samego Zegadłowicza („Ojciec w ostatniej za wolność potrzebie / zginął” – Nrz, 18), niekiedy je dość wiernie odtwarzają (topografia otoczenia dworu, sad szczepiony przez ojca, wyjazd do Krakowa na studia). Tom Nad rzeką zawiera jeden z najwcześniejszych wierszy poświęconych matce Emila Zegadłowicza – wzruszający liryk dedykowany pamięci nieodwzajemnionej w pełni miłości wrażliwego, spragnionego matczynego uczucia dziecka:

 

O matki święty i przejasny duchu!

dawno odszedłeś! a pamięć o tobie

w każdej mej myśli żyje, w każdym ruchu;

z mistycznych kwiatów w splecionej ozdobie

widzę cię w słońca promieniu, w mgły puchu,

a choć nie sieję kwiatów na twym grobie,

pamiętam oczy twe łzawe i duże

i w aniołów cię widzę królującą chórze.

 

Pamiętam hymn twój i duszy twej smęty,

gdy w niemą światów przestrzeń – świętych ciszę,

tony z pod palców szły, jak dyamanety

i drgały skryte w półmroku klawisze,

a postać twoja blada, jak kwiat ścięty...

ach! gdyby strofy te, co teraz piszę

mogły przypomnieć ci te święte chwile,

przed których jaśnią duszę moją chylę! [...] (Nrz, 23)

 

            Mimo artystycznej nieporadności, widocznych wpływów obcych poetyk i nieoryginalnego obrazowania, już w tych najwcześniejszych próbach poetyckich zauważyć można tendencje obecne w dojrzałej twórczości Zegadłowicza: gloryfikację indywidualności, poszerzenie perspektywy oglądu ludzkiego losu o perspektywę uniwersalną – „globową”, postulat życia dla ideału, umiłowanie prostoty ducha, szczerości i serdeczności wiążącej ludzi w odkrywanym codziennym wysiłkiem ducha człowieczeństwie, krytyka urbanistycznego trybu bytowania.

 

Mirosław Wójcik, Pan na Gorzeniu, Życie i twórczość Emila Zegadłowicza, Kielce 2005, s. 50-51

 

 

Nad rzeką

 

[nakładem autora], Drukarnia Związkowa w Krakowie, Kraków 1910,

– rkps. BG UAM Poz., 2262,

– egz. AEZ GG, z informacją autora: „Pisałem od 24 marca do września 1909 r. w Gorzeniu Górnym, E. Z.”

„W poemacie Nad rzeką tkwił zaród mojej późniejszej regionalnej twórczości, w jego ekstatycznych oktawach uwielbiałem bowiem rodną moją rzekę Skawę” - Marian Czuchnowski , Teatr i literatura. Rozmowa z Emilem Zegadłowiczem, „Głos Narodu” 1929, z 25 kwietnia, nr 109, s. 4.