Lucjan Zawistowski

Pamiętnik wygnańca z roku 1863

 
Tekst opracowali, wstępem i przypisami opatrzyli Wiesława i Mirosław Wójcikowie, przedmowa Wiesław Caban 
 Instytut Filologii Polskiej Uniwersytet Jana Kochanowskiego, 
Kielce 2015

 

                                                                                              
 
 
 

WSTĘP

Spisane będą czyny i rozmowy...[1]

  Wspomnienia zesłańców postyczniowych w polskiej diarystyce wieku XIX z pewnością nie należą do dokumentów rzadkich. Wręcz przeciwnie: historiozoficzne mity narodowe, świadomość tradycji gatunku, silne emocje, pragnienie „dania świadectwa dziejom” i udokumentowania zbrodni i krzywd osobistych ‒ wszystko to ożywiało pióra uczestników powstania styczniowego, mnożyło liczbę zarówno opublikowanych dzieł, jak i manuskryptów prezentujących większą czy mniejszą wartość dokumentacyjną i literacką. Wspólna geneza tych utworów, silne oddziaływanie tradycji gatunku, nierzadko pragnienie usensowienia okrutnego doświadczenia narodowego i osobistego powodowały, iż w literaturze wspomnieniowej tego czasu najczęściej mamy do czynienia z analogicznymi motywami, podobnymi rozwiązaniami fabularnymi, wszechobecną martyrologią i pragnieniem dowartościowania przegranych w kategoriach wyższości etnicznej, cywilizacyjnej, społecznej, wreszcie duchowej.

Autor tego pamiętnika, który po raz pierwszy zostaje udostępniony czytelnikowi po ponad stu czterdziestu latach, jakie minęły od jego powstania, nie był z pewnością człowiekiem o przesadnie wysokiej kulturze literackiej. Swoje przeżycia ubrał w gotową formę ukształtowaną w głównej mierze przez powstańców i historyków powstania listopadowego. Osobnym i nader żmudnym zadaniem byłoby skrupulatne prześledzenie zakresu i rodzaju zapożyczeń, jakie w tym zakresie odnajdujemy w rękopisie pamiętnika, niemniej jednak nie ulega wątpliwości, że jego autor usilnie stara się upodobnić opis swego żywota ‒ kompozycyjnie i emocjonalnie ‒ do zdefiniowanego przez literaturę poprzedników ideału.

A jednak na tle pokrewnej mu historycznie i gatunkowo literatury jest to dokument wyjątkowy. W przeciwieństwie do większości relacji uczestników powstania styczniowego pamiętnik ten niejako odwraca typowe dla tej literatury proporcje materiału wspomnieniowego, koncentrując się nie na przebiegu działań organizacyjnych czy zbrojnych, nie na syberyjskim losie zesłańców, ale na opisie dziejów nader rzadkiej pośród znanych nam relacji ucieczki zesłańca w czasie podróży do miejsca zesłania i powrotu do Europy.

Wobec mnóstwa szczegółów tej eskapady, jakich nie skąpi nam pamiętnikarz, zastanawiać musi jego powściągliwość w ujawnianiu informacji o sobie samym. Wyraźnie (i dość nieudolnie) wykreowany autoportret powstańca każe nam myśleć oZawistowskim ‒ takim bowiem nazwiskiem, zatajając imię, podpisał on swe wspomnienia ‒ jako o jednym z wielu, niemal anonimowym przez swą typowość i upodobnionym do innych obrońców polskiej sprawy bohaterów. W konfrontacji z dokumentami epoki wizerunek ten nie jest jednak tak jednoznaczny, a co gorsza, nie jest tak budujący, jakby sobie tego życzył autor pamiętnika, oddając go w ręce przyjaciół (nie rodziny), „dla dzieci – by go kiedyś przeczytały”.

Pierwszą tajemnicą tożsamości Zawistowskiego jest przemilczana informacja o jego ojcu. W bardzo oszczędnych słowach autor mówi jedynie o matce, „która gospodarowała na swoim majątku w guberni grodzieńskiej, powiecie brzeskim”, a jako że dzień jej imienin (urodzona na początku XIX wieku?) przypadał w dniu „15 oktobra”, można za kalendarzem z epoki przypuszczać, iż miała na imię Jadwiga[2] lub Teresa[3]). Zawistowski napomyka o swej nauce w gimnazjum w Białymstoku[4] i o stryju, który zabrał go do siebie „z domu matki [...] na opiekę”. Możemy zatem przypuszczać, iż osiemnastoletni absolwent pozbawiony jest opieki ojca (zmarłego?), a status majątkowy rodziny jest tak zły, że zmusza półsierotę do przyjęcia propozycji krewnego i szukania lepszej doli poza domem.

Wspomniany stryj oddał bratankowi „w zarząd swe dobra rozległe”, a umierając, w maju 1870 roku, powtarzał jeszcze „że to, o czym tyle lat marzył, by jego praca marnie nie poszła, niemożebne było do urzeczywistnienia”, bowiem jego bratanek, spadkobierca „większej połowy” majątku, przebywał wówczas za granicą, co przeszkodziło dopełnieniu właściwych procedur dziedziczenia. 

Z treści pamiętnika dowiadujemy się ponadto, że Zawistowski miał „jedyną siostrę”,Zofię, która poślubiła Juliusza Słuckiego, lekarza, i wraz z mężem w 1865 roku zesłana została na Syberię, do Ochańska, w guberni permskiej, gdzie jej mąż podjął pracę w szpitalu miejskim. W czasie swej azjatycko-europejskiej włóczęgi Zawistowski spotyka ją dwukrotnie: około lutego 1866 w Ochańsku, oraz w lecie 1869 roku, kiedy Zofia, już jako wdowa (mąż zmarł na Syberii „li tylko z braku pomocy lekarskiej”), powróciła z zesłania i na krótko odwiedziła brata w Wiedniu. Wiadomo ponadto, że Zawistowski miał córkę, „artystkę dramatyczną”, która – jak informował właściciel brulionu pamiętnika – „zmarła tragiczną śmiercią w Paryżu”[5].

Równie enigmatycznie Zawistowski pisze w pamiętniku o swym udziale w powstaniu styczniowym. Opis wypadków roku 1863 rozpoczyna, co znamienne, od wyeksponowania niesprawiedliwości lokalnych władz rosyjskich, nieznających umiaru w rabowaniu polskich majątków. Siłę oskarżenia autor potęguje, uciekając się do argumentu autopsji, która każe mu opublikowane dowody rosyjskich zbrodni nazywać „oględnymi” i która zmusza go do ujawnienia nieznanych faktów, o których wiedzę posiadł dzięki „znajomości z różnymi zbirami carskimi”. Dwa zdarzenia, które na dowód tego przytacza, rozegrały się w jego rodzinnych stronach: w Dołbiźnie i Jeziorach. Napaść kozacką na dom niejakiego Śnieżki Zawistowski opisuje szczegółowo, dostarczając czytelnikowi więcej informacji, niż odnajdujemy w relacjigen. Rogińskiego[6], który kwaterował w Dołbiźnie, u tegoż właśnie Śnieżki. Czy dowodzi to uczestnictwa autora pamiętnika w walkach powstańczych pod rozkazami Rogińskiego? Czy raczej o pozyskaniu wiedzy o tych wypadkach od wiarygodnych świadków? Podobnie w przypadku krzywdy wyrządzonej właścicielowi JeziorZawistowski dysponuje wiedzą, która każe podejrzewać, że pozostawał w bliskich kontaktach z rodziną Walickich, dzięki czemu znał nie tylko losy rabunku majątku, ale i późniejsze próby ukrycia dowodów winy przez Rosjan. „Nawet dotykałem kradzionych rzeczy – pisał – które po kryjomu chcieli oddać, by się wytłumaczyć przed swą władzą, bo to było już za głośne do zatarcia śladów”.

Na podstawie relacjonowanych wydarzeń domniemywać można, że Zawistowski walczył w oddziałach Romana Rogińskiego (lub tylko był świadkiem walk jego oddziału na swych rodzinnych terenach – w  powiecie brzeskim) i Onufrego Duchińskiego. W pamiętniku wymienia tylko te dwa nazwiska dowódców powstania, a ponadto swego towarzysza walki (Huwalda), który walczył w kompanii Duchińskiego i WalerianaWróblewskiego.

Porządek chronologiczny wspomnień Zawistowskiego rozpoczyna data 22 grudnia 1863 roku – dzień jego aresztowania. „Zagarnięty jednocześnie z dziesiątkami tysięcy rodaków” został osadzony w więzieniu w Grodnie, ale przyczyn owego aresztowania dopatruje się raczej w fałszywym oskarżeniu rzuconym nań przez przekupionych urzędników, niemniej jednak przyznaje otwarcie: „Wszyscy brali udział w powstaniu, lecz rząd o tym nie wiedział. Ja byłem także uczestnikiem, lecz jawnie nikt mnie tego nie zarzucił”. Spędziwszy jedną noc w ciasnej, zimnej celi z dziesięcioma współwięźniami, za sprawą przekupienia nadzorcy więziennego nazajutrz został przeniesiony „do innego pokoju, nieco obszerniejszego i odpowiedniej ilości ludzi”. Jakkolwiek po kilkumiesięcznym śledztwie Zawistowskiemu nie zdołano udowodnić „winy”, w obawie przed „złym” wpływem na otoczenie skazano go na bezterminowe zesłanie do „miasta Kola, w guberni archangielskiej”. W marcu 1864 roku, do czasu urzędowego potwierdzenia zesłania w Wilnie, zezwolono Zawistowskiemu na swobodny pobyt w Grodnie.

Powtórnie aresztowany 1 kwietnia, „najniespodzianiej”, jako powód zatrzymania podaje „odkrycie istnienia organizacji na Litwie” – i znów żadnych szczegółów o stopniu własnego zaangażowania. Wraz z osiemdziesięcioma sześcioma rodakami trafia ponownie do więzienia w Grodnie, tym razem jednak traktowany jest surowo – przez dziewiętnaści dni trzymany jest w osobnej celi zamkniętej „na dwa zamki”. Wyrok skazujący Zawistowskiego i kilkunastu innych więźniów na wyrok śmierci zapadł po upływie roku, ale skazańców poinformowano o tym dopiero w końcu 1864 roku, zamieniając karę śmierci na sześcioletnie zesłanie do Irkuckiej Warzelni Soli w Usolu. Łaskawość Rosjan wiązał Zawistowski z rozkazem cara, który po rozmowach z Napoleonem w Nicei uległ apelom o ulżenie doli powstańców.

Na takie fragmentaryczne informacje o autorze pamiętnika skazany byłby czytelnik, gdyby musiał w tym względzie poprzestawać jedynie na tekście Zawistowskiego. Zaiste, dziwna to powściągliwość człowieka, który szczegółowo i barwnie relacjonuje liczne epizody swego zesłania i późniejszej wieloletniej podróży po Europie.

Tajemnice żywota Zawistowskiego nie zostały jednak bezpowrotnie zabrane przezeń do grobu. Spisane starannym kaligraficznym pismem urzędników, skrupulatnie opatrzone sygnaturami spraw, datami i podpisami sporządzających je osób spoczywają dziś w litewskich i rosyjskich archiwach w Grodnie i Tomsku, dokumentując postępowanie carskich służb śledczych i sądowych[7].

W dniu aresztowania Zawistowskiego w jego grodzieńskim mieszkaniu przeprowadzono rewizję, niemniej jednak nie znaleziono tam niczego kramolnogo. Dwa dni później, 3 kwietnia 1864 roku, w obecności Grodnienskoj sljedstwiennoj po politiczeskim diełam komissii, której przewodniczył niejaki Ustrugow, aresztowany zeznawał:

 

Jestem żonaty, mam troje małoletnich dzieci, starszy w wieku trzech lat, wyznania rzymskokatolickiego, pozostaję bez zajęcia od roku 1859 po zakończeniu czteroletniej służby marszałka szlachty sokólskiej. Mam trzydzieści jeden lat. Mienia nieruchomego żadnego nie posiadam, lecz zarządzałem majątkami i interesami mojego stryja Ignacego Zawistowskiego, syna Szymona [Siemiona][8] mieszkającego stale w mieście Warszawa. Z rodziców nadal żyje matka, mieszkająca w powiecie sokólskim. Zeznaję szczerze, że w marcu 1863 roku do należącego do byłego marszałka szlachty Ignacego Zawistowskiego, majątku Olekszyce[9], w którym mieszkałem w tamtym czasie, przyjechał uzbrojony kapitan armii kaukaskiej Stanisław Zawistowski[10], będący w owym czasie horodniczym miasteczka Zelwa[11], powiatu wołkowyskiego, z którym spotkałem się sześć lat temu u mojego stryja w powiecie sokólskim. Brat owego Stanisława Zawistowskiego był wówczas pisarzem od spraw gospodarczych w majątku Olekszyce Ignacego Zawistowskiego, ale nigdy nie byłem z nim w bliskich stosunkach. Wówczas właśnie przybyły wspomniany kapitan Stanisław Zawistowski zaszedł do mnie, do prywatnego pokoju, i nazywając siebie naczelnikiem wojennym, powiedział, że upoważniony przez dowództwo powstania poleca mi koniecznie przyjęcie jakiegokolwiek udziału w Organizacji. Na polecenie jego wówczas odpowiedziałem, że jest on szalony i nie chciałem przyjąć owego polecenia, jednakże on, niezadowolony z tego, zaczął usilnie nalegać, grożąc śmiercią mnie i mojej rodzinie, dlatego żeby się odczepić od szaleńca,  powiedziałem mu, że polecenie przyjmę, lecz nie odpowiadam za sukces w działaniu. On rzekł, że powierza mi najmniej istotną funkcję referenta komunikacji[12]. Wyjaśnił, że funkcja ta ogranicza się do przekazywania listów, które on przywiezie albo przyśle. Ja, będąc tym incydentem bardzo zatrwożony, i widząc, ku czemu to zmierza, aby uniknąć odpowiedzialności przed władzami, wyjechałem zaraz do Grodna, znalazłem sobie i wynająłem mieszkanie w domu, w którym kwaterowali naczelnik wojenny miasta i powiatu Grodno[13]oraz oficer sztabowy korpusu żandarmów, żeby się ukryć przed prześladowaniem organizatorów. W owym czasie, po dwóch tygodniach, kiedy wciąż nie mogłem się przenieść, jako że mieszkanie nie było jeszcze wysprzątane, pojawił się u mnie wyznaczony kapitan Stanisław Zawistowski i wręczył mi niewielkich rozmiarów list z adresem do Wołkowyska po to, abym ja zaraz pojechał i wręczył ten list w Wołkowysku doktorowi Glindziczowi[14]. List odwiozłem do Wołkowyska i wręczyłem Glindziczowi. Po tygodniu zjawił się znów tenże Zawistowski i wręczył mi małych rozmiarów list z adresem w Grodnie i powiedział mi wtedy, że Zabłocki Erazm[15] jest wojewodą, Sylwestrowicz[16] naczelnikiem powiatu, a Ciechanowski[17]naczelnikiem Grodna. List ten zawiozłem i oddałem Sylwestrowiczowi. Pewnego razu później, gdy wypełniałem rozkaz, Bogatko[18] mnie prosił, żebym przyszedł do niego na herbatę. Zdziwiło mnie, skąd się wzięło to zaproszenie, bo nigdy u niego nie bywałem. Jednakże poszedłem do niego, lecz celowo późno i zastałem tam Zabłockiego, Obrembskiego[19], Kamińskiego[20] i hrabiego Sołtana[21]. Zastałem ich rozmawiających o jakiejś zbiórce pieniędzy i szybko poszedłem do domu. Po tym ostatecznie panowie organizatorzy już mieli do mnie uraz. Kiedy na ulicy w Grodnie spotkał mnie kapitan Stanisław Zawistowski i Jundził[22], którego ja zupełnie nie znałem. Pierwszy z nich powiedział mi krótko, że za mój brak oddania i uchylenie się od nałożonego przez nich na mnie obowiązku Dowództwo Powstańcze skazało mnie na śmierć. Ja na to splunąłem i odszedłem, niemniej jednak unikałem spotkania z podobnymi panami. Na zakończenie mojego szczerego zeznania i pełnej skruchy, uznając siebie za winnego, błagam Władzę o ułaskawienie[23].

 

Zgodnie z informacjami samego skazanego, wyrok, jaki zapadł 11 maja 1864 roku, ogłoszono mu celowo z kilkumiesięczną zwłoką, co miało być kolejną, wymyślną formą represji. Niemniej jednak trzeba przyznać, że „szczere zeznania” oskarżonego przyniosły pożądany skutek: w sentencji wyroku Zawistowski mógł przeczytać, że Grodzieński Sąd Wojenny postanowił

 

ziemianina Lucjana Zawistowskiego, lat trzydziestu jeden, za pełnienie funkcji powstańczego referenta komunikacji, polegającej na przekazywaniu powstańczej korespondencji, pozbawiwszy wszystkich praw obywatelskich,  zgodnie z kategorią pierwszą zesłać na osiedlenie w możliwie najdalsze tereny Syberii. Biorąc jednak pod uwagę jego szczere zeznanie oraz to, że odmawiał przez długi czas uczestnictwa w działaniach powstańczych, przeniósłszy się do  miasta Grodno, gdzie, jak wynika z opinii oficera sztabowego żandarmerii, nie zauważono z jego strony żadnych występków przeciw prawu, sąd prosi o złagodzenie wyroku[24].

W bezpośrednim sąsiedztwie nazwiska Zawistowskiego dokumenty sądowe wymieniają kolejnych skazanych tego samego dnia: Józefa Wojsiatycza[25] oraz Teodorę Romerową[26].

Niechlubne zachowanie Zawistowskiego przed sądem nie należało wówczas do wyjątkowych, podobnie postąpili inni aresztowani, ujawniając organizacyjne i personalne szczegóły powstańczego ruchu na Grodzieńszczyźnie. W swoich pamiętnikach Jakub Gieysztor, prezes Wydziału Zarządzającego Prowincjami Litwy, główną winę w tym względzie przypisywał Erazmowi Zabłockiemu:

 

Oprócz części organizacji grodzieńskiej, a znacznej części organizacji nowogródzkiego powiatu, cały skład pierwszy złożony był z ludzi zacnych, którzy przetrwali wszelkie próby. Z osobistego mego wyboru ani jeden się nie spodlił, a jeśli okazała się słabość, to nigdy własny interes i nikczemność, a to jedno już wielce przemawia za działalnością naszego Wydziału. Z grodzieńskiej organizacji, wydanej przez Zabłockiego, Sylwestrowicz z początku dobrze się trzymał, lecz po stawieniu na konfrontację zMilewiczem[27], gdy ten zeznania Zabłockiego potwierdził, Sylwestrowicz nie tylko się przyznał, ale ze szczerością bezprzykładną wszystko wypowiedział. Celestyn Ciechanowski, Stan. Kamieński[28],Wojsiatycz, Redych, Pokubiatto[29], Ad. Eysymont[30] i wielu z grodzieńskiej organizacji wyszło chwalebnie. Nie można tego powiedzieć o Strawińskim[31], naczelniku słonimskim, lecz to się dopiero odkryło przy czytaniu dekretu. Może najgorzej ze wszystkich wobec organizacji na Litwie zachował się Sew. Römer[32], b. marsz. trocki. Ten wkrótce po aresztowaniu, najszczegółowiej wymienił komisji wojskowej osoby, składające organizację grodzieńską. Wykryło się to również przy czytaniu dekretu, i panRömer tylko pojechał do Tobolska na mieszkanie[33].

 

Umundurowany jako zbrodniarz stanu” Zawistowski ruszył w drogę na zesłanie 5 grudnia 1864 roku. Pierwszy, pięciodniowy etap wywózki wyznaczają kolejne stacje kolejowe i miasta postoju: Porzecze – Wilno – Petersburg. W tym ostatnim, dzięki rządcy miasta, Suworowowi, Zawistowski i jego kamraci mogą skorzystać z leczenia szpitalnego i swobodnie poruszać się po mieście. Po pięciu miesiącach, 5 maja, eskortowany przez żandarma Zawistowski rusza „koleją żelazną” w kolejny etap podróży – do Moskwy, a po dwóch dniach do Niżnego Nowogrodu. Stąd zaczyna się etap kolejny – podróż „na własny koszt” do Tobolska. „Prywatnym paropływem” Zawistowski dociera do Permu. Owiany mrozem Syberii („wszyscy musieliśmy ubrać się w kożuchy i tego było za mało”) 18 maja staje na granicy Europy i Azji, u stóp obelisku oznaczającego 1777. kilometr transsyberyjskiej linii kolejowej z Moskwy do Władywostoku. Przez Jekaterynburg i Tiumeń skazaniec przybywa 22 maja do Tobolska. Zanim wtrącono go do więzienia, musiał jeszcze opłacić powrotną podróż konwojującemu go żandarmowi. Trudy pobytu w Tobolsku znosi dobrze dzięki opiece miejscowego gubernatora, Aleksandra Zenowicza, rodem z Litwy, który umożliwia mu kilkutygodniowy odpoczynek w miejscowym szpitalu. Po czterech tygodniach w gronie kilkuset innych skazańców Zawistowski płynie do Tomska, z przystankiem w Narymie. Na miejsce przybywa 24 lipca. Przekupiwszy „uczciwego” urzędnika rosyjskiego, zdołał opuścić więzienie i zamieszkać na kwaterze w mieście. Aresztowany po kilku miesiącach, po raz kolejny znalazł się w więzieniu – początkowo w Tomsku, potem poza miastem. Z pomocą „Macieja Janowskiego, rodem z Litwy, powiatu sokólskiego” Zawistowski opuszcza więzienie 15 października, ale pobyt w fatalnych warunkach daje o sobie znać: przez kolejne trzy miesiące chory na tyfus skazaniec walczy o życie otoczony opieką „poczciwej jakiejś rodziny Sybiraków z popowiczów”, u której wynajmuje kwaterę.

W połowie stycznia 1866 roku od przekupionego uprzednio urzędnika rosyjskiego Zawistowski otrzymał przysłany z Grodna dekret gubernatora Skwarcowa[34], który żądał wyjaśnienia przyczyn opóźnienia transportu skazańca do Irkucka. Ten, nie wahając się, niszczy dokument i podejmuje decyzję ucieczki, świadom tego, iż w razie niepowodzenia czeka go „śmierć niechybna pod gradem siedemdziesięciu knutów z ręki kata”.

W ustaleniu szczegółów pobytu Zawistowskiego w Rosji pomocne okazały się dokumenty wytworzone w konsekwencji tego właśnie wydarzenia przez carskie służby policyjne[35]. Przechowywane obecnie w Tomsku[36] archiwalia (m.in. dotycząca jego ucieczki z zesłania korespondencja prowadzona pomiędzy władzami policyjnymi Syberii a Zarządem Policyjnym w Królestwie Polskim) potwierdzają te informacje o zesłańcu, które poznaliśmy już z grodzieńskich dokumentów sądowych, m.in. to, że Lucjan Zawistowski pochodził ze szlachty guberni grodzieńskiej, był wyznania katolickiego, miał lat trzydzieści jeden, a ponadto iż był młodzieńcem o czarnych włosach, ciemnobrązowych oczach i mierzył dwa arszyny i cztery werszki (194 cm)[37].

„Poleciwszy więc Bogu moje życie, w biały dzień, w poniedziałek zapustny, dnia 31 stycznia [1866 r.] wyruszyłem w drogę” – tymi słowami Zawistowski pieczętuje początek wspomnień swej drogi ku wolności. Z fałszywym paszportem, wynajętą furmanką rusza traktem syberyjskim do Tiumeni. Stąd boczną drogą, dla uniknięcia kontroli na trakcie moskiewskim, uciekinier dociera do Irbitu. Raz jeszcze przybywa do Jekaterynburga, po kilkunastogodzinnej podróży furmanką do Symbirska, a stąd do Saratowa. 1 marca, po miesiącu nieustannej podróży i pokonaniu prawie ośmiu tysięcy wiorst Zawistowski dociera do Taganrogu nad Morzem Azowskim. Dwa miesiące później, 5 kwietnia, wypływa do Turcji, żegnając na zawsze Rosję „w której – jak pisze – tyle nieszczęścia doznałem”. Przybywszy do Stambułu, wynajmuje na przedmieściach kwaterę, ale i tu nieszczęścia go nie opuszczają: okradziony przez kapitana statku traci cały swój dobytek „prócz rzeczy niezbędnych niemal, garnituru, odzienia”. „Parowcem austriackim” przez Konstancę, a następnie koleją do Czarnowody Zawistowski dociera po sześciu dniach, 12 maja, do Wiednia. Tu spędza dwa lata. Poszukując źródeł zarobku, podejmuje pracę w „fabryce galwanoplastycznej”, ale zachorowawszy „śmiertelnie” na reumatyzm, zmuszony jest zatrudnienie to porzucić. Kierowane przezeń apele do „magnatów galicyjskich” o pomoc nie przynoszą pożądanego rezultatu, zatem Zawistowski od czerwca 1867 roku pracuje jako zatrudniany przez wiedeńskie hotele przewodnik dla zagranicznych turystów – zwłaszcza Rosjan, co wydaje mu się „bardzo nieodpowiednim, lecz bieda do tego zmusiła”. W Wiedniu Zawistowski spotyka swego niegdysiejszego dobrodzieja z Tobolska, Aleksandra Zenowicza, który, „wyratowawszy do trzystu rodzin z zesłanych na Sybir rodaków”, zmuszony był do ustąpienia ze stanowiska gubernatora.

Pozostający bez środków do życia Zawistowski wykorzystuje nadarzającą się okazję i jako guwerner dzieci poznanej rodziny 6 sierpnia 1868 roku przez Monachium rusza do Salzburga. Etapy jego szwajcarskiej trasy wyznaczają pobyty w Zurychu, Solurze, Zug i Arth, Flüelen, przebycie przełęczy św. Gotarda, zwiedzanie Airolo, Lucerny, Alpanach, Interlaken, Berna i Genewy – tu nawiązuje znajomość z generałem Hauke-Bosakiem[38].

Ze Szwajcarii na powrót do Wiednia Zawistowski wyjeżdża 15 stycznia 1869 roku. Jak zawsze szczędzący informacji o swej rodzinie, napomyka jedynie ogólnikowo o utracie kontaktów z najbliższymi „pomimo próśb i nalegań”. Wyjątkiem w tym względzie jest wzmianka o spotkaniu z siostrą, która po śmierci męża powróciła z zesłania i w lecie 1869 roku odwiedziła brata w Wiedniu.

Na tym urywa się opis azjatycko-europejskiej odysei syberyjskiego zesłańca. O jego późniejszych losach wiemy dzięki uwagom, jakimi on sam opatrzył tekst pamiętnika i informacjom Henryka Szczerbowskiego[39], w którego ręce trafił brulion Zawistowskiego.

Pamiętnik Zawistowskiego powstał w 1873 roku, w czasie gdy autor przebywał we włoskim uzdrowisku Acqui Terme (w pobliżu Genui), pracując przy budowie linii kolejowej łączącej to miasto z Nizza Monferatto. W początkach XX wieku Zawistowski jest już w kraju, na terenach Małopolski trudnił się pośrednictwem w sprawach majątkowych przy zakupie ziemi i dzierżawach. Ślad jego życia urywa się wraz z Wielką Wojną 1914 roku.

„Typ staropolskiego ziemianina z kresów litewsko-ruskich” – charakteryzuje go HenrykSzczerbowski, który poznał Zawistowskiego u kresu jego życia. „Niezrównany towarzysz, dowcipny, pogodny bywalec, a zwłaszcza adorator płci pięknej” – dodaje, przy czym ta ostatnia uwaga musi dziwić: w treści pamiętnika bowiem trudno odnaleźć żywsze akcenty uczuć kierowanych w stronę płci pięknej. Co więcej, wspominając serdecznie siostrę, Zawistowski nie uznał za stosowne napomknąć o matce trójki swych własnych dzieci. Być może to ją miał na myśli, kiedy w Genewie wyrzekał na niewdzięczność rodziny i brak serca dla tułającego się po świecie wygnańca.

Autor pamiętnika podarował swe zapiski ojcu Henryka Szczerbowskiego, swemu partnerowi w interesach majątkowych, „dla dzieci – by go kiedyś przeczytały”. Z kolei Henryk Szczerbowski 1 stycznia 1929 roku przekazał pamiętnik w noworocznym darze przebywającemu wówczas w Poznaniu Emilowi Zegadłowiczowi[40]. Pamiętnik nie był nigdy publikowany; dziś przechowywany jest w zbiorach Biblioteki Uniwersyteckiej w Kielcach, gdzie trafił wraz z archiwum E. Zegadłowicza w 2006 roku[41].

Szczególne podziękowania chcielibyśmy w tym miejscu złożyć pani prof. Wiktorii Śliwowskiej, która życzliwie zgodziła się zapoznać z niniejszym pamiętnikiem i opatrzyć go cennymi i nader wnikliwymi uwagami, dzięki którym uniknęliśmy wielu błędów i nieścisłości.

 

Wiesława i Mirosław Wójcikowie

 

 

 

 


[1] Cytat z wiersza Czesława Miłosza Który skrzywdziłeś (z tomu Światło dzienne, Instytut Literacki, Paryż 1953, s. 145.).

 [2] Za Kalendarzem polskim, ruskim i astronomiczno-gospodarskim na rok pański 1822, nakł. Franciszek Kuberski, Lublin [1821].

 [3] Za Nowym lwowskim kalendarzem polskim i ruskim na rok po narodzeniu Pana i Zbawiciela naszego Jezusa Chrystusa 1821, druk. Józef J. Piller, Lwów [1820]. Inne kalendarze pierwszej dekady XIX w. informują o przypadających w dniu 15 października imieninach Jadwigi i Teresy – np. Poseł Galicji Zachodniej, czyli Nowy krakowski kalendarz na rok pański 1810, nakł. Józef J. Trassler, Kraków [1809];Kalendarz polski, ruski i gospodarski na rok Pański 1814, nakł. Karol W. Mehwald, Kalisz [1813].

 [4] Gimnazjum Białostockie powstało w 1802 r., pełniąc do chwili odzyskania przez Polskę niepodległości rolę głównego ośrodka życia intelektualnego i kulturalnego miasta. Zob. Jan Trynkowski, Gimnazjum Białostockie w XIX w. Wspomnienia i wiersze, „Bibliotekarz Podlaski” 2000, nr 1; tegoż, Gimnazjum. Z dziejów Gimnazjum Białostockiego (1777), 1802–1915, Białystok 2002; oraz Przemysław Czyżewski,Gimnazjum białostockie w okresie powstania styczniowego, w: Repatriacje i migracje ludności pogranicza w XX wieku. Stan badań oraz źródła do dziejów pogranicza polsko-litewsko-białoruskiego. Materiały konferencyjne dedykowane dr. Henrykowi Majeckiemu, red. Marek Kietliński i Wojciech Śleszyński, Białystok 2004.

 [5] Nie udało się ustalić szczegółowych informacji o wspomnianych tu krewnych autora pamiętnika.

 [6] Roman Rogiński (1840–1915), dowódca powstania styczniowego. Przygotowanie militarne zdobył w Polskiej Szkole Wojskowej w Genui. Od 1862 r. komisarz woj. podlaskiego. Po klęsce w bitwie pod Siemiatyczami (7 lutego 1863 r.) wycofał się na Litwę. Jego oddział (ok. 150 osób) poddał się w Turowie, 3 marca 1863 r., a on sam, schwytany przez chłopów, został przekazany Rosjanom. W trakcie przesłuchań ujawnił nazwiska stu czterdziestu sześciu osób uczestniczących w ruchu narodowym, co z pewnością przyczyniło się do tego, że gen. Nostitz wstawił się za nim do księcia namiestnika Konstantego i uzyskał unieważnienie wydanej przez sąd polowy 23 lipca 1863 r. kary śmierci. Skazany na dwadzieścia lat katorgi na Syberii Rogiński powrócił z zesłania w 1892 r. Pod kryptonimem „A” ogłosił Z pamiętnika Romana. 1859–1863, nakł. i druk. Władysław L. Anczyc i Spółka, Kraków 1898; oraz Kartki z pamiętnika (1861–1863), fragm. druk. w „Tygodniku Ilustrowanym” (Szkoła wojskowa polska we Włoszech. Karta ze wspomnień osobistych <1859–1862>), 1907, nr 27 (z 6 VII), s. 545–548; 28 (z 13 VII), s. 569–570), przedr. w: „Biblioteka Warszawska” 1907, II, s. 417–451; oraz w: Powstanie styczniowe na Lubelszczyźnie. Pamiętniki, red. Tadeusz MencelLublin 1966, s. 26–70 (tu również obszerne informacje biograficzne: T. Mencel, Wstęp, s. 11–25). Zob. także Roman Rogiński powstaniec 1863 r. Zeznania i wspomnienia, oprac. Stefan Kieniewicz, Warszawa 1983 (notabene, dopiero ta praca zburzyła bohaterski mit Rogińskiego, który wydał służbom carskim wielu współtowarzyszy broni, wskutek czego uniknął kary śmierci).

 [7] Szczególne wyrazy podziękowania za pomoc w dotarciu do kontekstowych materiałów historycznych chcielibyśmy złożyć panu dr. Aleksiejowi Radziukowi z Grodna, który przeprowadził staranną kwerendę w miejscowym Archiwum Państwowym, odnajdując bezcenne dla niniejszej publikacji materiały źródłowe. Wszelkie przytoczone tu informacje o przebiegu przesłuchania w Grodnie, treści wyroku sądowego oraz uzupełnienia biograficzne pochodzą właśnie z owych źródeł.

 [8] Ignacy Zawistowski (1788–1870), marszałek szlachty powiatu sokólskiego, ur. w Grodnie, zm. w Warszawie, pochowany na Starych Powązkach (kwatera D, rząd 1, miejsce 20) – zob. http://tiny.pl/q3qj1 [dostęp II 2015 r.]. Oprócz wspomnianych tu ziem I. Zawistowski był właścicielem majątku położonego we wsi Siderka, w pow. sokólskim (gm. Sidra), w woj. białostockim (zob. informacje o tej miejscowości w: Słownik geograficzny Królestwa Polskiego i innych krajów słowiańskich, Warszawa 1889, t. 10, s. 479). W latach 1775–1794 wieś ta przeszła we władanie rodziny Zawistowskich, a w końcu XVIII w. jej właścicielem był I. Zawistowski, który w latach 1819–1825 wzniósł dla ludności prawosławnej cerkiew (wg innych źródeł kościół – zob. Anna Czapska, Nie istniejący dwór w Siderce, „Biuletyn Konserwatorski Województwa Podlaskiego”, Białystok 1999, s. 198). W 1875 r. podawano liczbę 1520 parafian Siderki. Po śmierci I. Zawistowskiego (12 maja 1870 r.) majątek odziedziczyła jego wnuczka, hr. Łubieńska, która następnie sprzedała go Arseniuszowi Winogradowowi (majątek Siderka z folwarkiem Talki liczył wówczas 824 dz. – Studia polsko-litewsko-białoruskie, red. Jerzy Tomaszewski, Elżbieta Smułkowa, Henryk Majecki, Warszawa 1988, s. 77). W 1879 r. wieś otrzymała w darze córka tegoż, Olga Matuszyńska (informacje te podają Grzegorz Sosna i Antonina Troc-Sosna, autorzy publikacji Zapomniane dziedzictwo, Nieistniejące już cerkwie w dorzeczu Biebrzy i Narwi, Białystok 2002).

 [9] Olekszyce – wg Słownika geograficznego Królestwa Polskiego i innych krajów słowiańskich: „O. były dziedzictwem Fiedora ks. Massalskiego, dziś Zawistowskiego. Włościanie zapłacili 11205 rs. 54 kop. za wydzieloną im ziemię” – t. 7 (1886), s. 460; „wś i dobra, pow. grodzieński, gm. Brzostowica Mała, 40 w. od Grodna. Wieś 50 dm., 368 mk., cerkiew, szkoła, 637 dz. włośc. i 84 cerk.; dobra Łubieńskich, 1153 dz. Na polach dworskich czworokątne horodyszcze, otoczone wałem i rowem, zajmujące około 40 sąż. kw.” – t. 15 (1902), cz. 2, s. 406.

 [10] Stanisław Zawistowski (1817–1863), syn Karola, urodził się w pow. wołkowyskim. Służył w wojsku od 1839, od 1844 r. w pułku kubańskim na Kaukazie, brał udział w walkach z Czeczenami, dwukrotnie ranny, awansowany do stopnia porucznika. Uzyskawszy dymisję (a wraz z nią stopień kapitana), w 1856 r. objął zarząd majątku państwowego w Zelwie, w pow. wołkowyskim. Przystąpił do powstania styczniowego, walczył w oddziałach Onufrego Duchyńskiego i Walerego Wróblewskiego. Sąd wojenny w Grodnie skazał go 4 lipca 1863 r. na dwadzieścia lat ciężkich robót, jednak z rozkazu Murawjowa został stracony 22 lipca w Wołkowysku „za wstąpienie do powstania i dowództwo w oddziale powstańczym” – Spis przestępców politycznych skazanych w guberniach: wileńskiej, kowieńskiej, grodzieńskiej, mińskiej, witebskiej, mohylowskiej i augustowskiej od czasu wybuchłego na Litwie powstania do 1-go października 1864 roku, przedr. w: Rok 1863. Wyroki śmierci, Towarzystwo Wydawnicze „Ignis”, Warszawa 1923,  s. 51, 99b.

 [11] Zelwa – obecnie osiedle miejskie w obw. grodzieńskim, nad rzeką Zelwianką, po 1945 r. w granicach Białorusi. Wg źródeł XIX-w.: „Zelwa, al. Zielwa, mstko na wysokim, lewym brzegu rz. Zelwy al. Zelwianki, pow. wołkowyski, w 1 okr. pol., gm. Zelwa, odl. 23 w. od Wołkowyska a 36 w. od Słonima. W r. 1863 miało 163 dm. i 1315 mk., w tym 824 Żydów, obecnie liczy około 1400 ludności. Posiada kościół drewniany, dawniej parafialny, dekanatu wołkowyskiego, obok którego poczęto około 1860 r. murować okazałą cerkiew prawosławną oraz wielką synagogę żydowską, i domy modl. żydowskie, zarząd gminy, szkołę ludową, browar, 12 sklepów, młyn wodny. Mstko ma 1611 dzies. ziemi włość. (542 łąk i pastw., 85 nieuż.), 68 ziemi cerkiewnej (33 łąk i pastw.) i 130 dzies. należących do różnych właścicieli, St. poczt. i dr. żel. poleskich, na przestrzeni Białystok-Baranowicze, pomiędzy st. Wołkowysk (o 24 w.) a Jeziornica (o 18 w.), odl. o 114 w. od Białegostoku a 87 w. od Baranowicz. Dobra Z., w glebie żyznej, obfitują w dobre łąki nadrzeczne”. W 1831 r. Zelwa stała się własnością skarbu państwa. „Dobra Z. należą obecnie do Konstantynowych i mają 243 dzies. (76 łąk i pastw., 53 lasu, 7 nieuż.) – Słownik geograficzny Królestwa Polskiego i innych krajów słowiańskich, t. 14 (1895), s. 566, 568).

 [12] O pełnionej przez Lucjana Zawistowskiego funkcji referenta komunikacji w pow. grodzieńskim wspominał podczas zeznań przed carską komisją śledczą inny powstaniec, Erazm Zabłocki, który zajmował stanowisko grodzieńskiego komisarza wojewódzkiego: „S. Sołtan rozpoczął tworzenie organizacji w grodzieńskim i wołkowyskim [powiecie], a F[ranciszek] Jundziłł – w słonimskim, ponieważ tam miał majątek. Od Sołtana dowiedziałem się, że na powiatowego komisarza w Grodnie on wyznaczył ziemianina S[tanisława] Sylwestrowicza, a na okręgowych: 1) ziemianina i byłego pokojowego rozjemcę J[ana] Kamieńskiego, 2) ziemianina P[iotra] Pokubiatę, 3) księdza Czapowicza [Czopowicza], 4) Redycha, zarządcę majątku Swisłocz. [...] Skarbnikiem powiatu grodzieńskiego był powiatowy marszałek szlachty Romer, ziemianin L[ucjan] Zawistowski był referentem komunikacji. W wołkowyskim powiecie powiatowym był doktor M[ieczysław] Glindzicz, referentem – opieki i komunikacji – ziemianin W[ładysław] Tarasowicz, wojennym – podporucznik rezerwy Kołupajło, finansów – F[erdynand] Kołupajło” – Archiwum Państwowe w Grodnie, F. 3, op. 1, d. 40; Soznanija i czistosierdiecznyje priznanija politiczeskich priestupnikow wo wsiech diełach i priestuplienijach, s. 2–3, cyt. za: Stanisław Silwanowicz, Lewe skrzydło Czerwonych w przededniu i podczas powstania 1863/64 w guberni grodzieńskiej: deklaracje i działania, „Rocznik Grodzieński” 2012, nr 4, s. 64; zob. także Witold Karpyza, Ziemia Wołkowyska. II, Lębork, b.r. [2006], s. 30 [tu przytoczono obszerniejsze fragmentu cytowanego powyżej dokumentu].

 [13] Prawdopodobnie mowa o Iwanie Skwarcowie – zob. Wstęp, przyp. 21.

 [14] Mieczysław Glindzicz – zob. Wstęp, przyp. 10.

 [15] Erazm Zabłocki (1831–1884), naczelnik cywilny w czasie powstania styczniowego, komisarz woj. grodzieńskiego. Zob. Zapomniane wspomnienia, oprac. Eligiusz Kozłowski, Warszawa 1981, s. 491; oraz Wstęp, przyp. 10.

 [16] Stanisław Sylwestrowicz (18331910), uczestnik powstania styczniowego, pełnił funkcję kierownika powstańczego pow. grodzieńskiego; 30 lipca 1863 r. został aresztowany w Grodnie i w roku następnym skazany na osiem lat pracy w kopalni na Syberii. Zob. Wstęp, przyp. 10, a także http://tiny.pl/gx9kx [dostęp VII 2015 r.].

 [17] Celestyn Ciechanowski (18351906), lekarz, uczestnik powstania styczniowego, aresztowany za niesienie pomocy rannym powstańcom i skazany na śmierć. Wyrok zamieniono na zesłanie na Syberię. Zob. Pamiętniki Jakuba Gieysztora z lat 1857‒1865poprzedzone wspomnieniami osobistymi prof. Tadeusza Korzona oraz opatrzone przedmową i przypisami, nakł. Towarzystwo Udziałowe „Kurier Litewski”, Wilno 1913, Biblioteka Pamiętników, s. 251 (fot.), 252, 398 (biogram). Postać tę wspomina E. Zabłocki w zeznaniach przed sądem grodzieńskim:  „Przyszedłszy do Sołtana, Kalinowski proponował mu stanowisko wojewódzkiego, ale Sołtan tak jak i poprzednio odmówił, ale zaproponował 2 kandydatów: Kamińskiego Jana i dr. Ciechanowskiego”  W. Karpyza, Ziemia Wołkowyska. II, s. 30.

 [18] Bogatko – osoba niezidentyfikowana.

 [19] Lubomir Obrembski (? – 1894), szlachcic z woj. grodzieńskiego, uczestnik powstania styczniowego, zob. http://tiny.pl/gg7nc [dostęp XI 2015 r.].

 [20] Jan Kamiński (Kamieński), członek grodzieńskiej organizacji powstańczej, „pokojowy rozjemca, właściciel dóbr na Litwie, w Usolu zajmował się krawieczyzną” ‒ Wacław Lasocki, Wspomnienia z mojego życia, t. 2, Na Syberii, przyg. do druku Michał Janik i Feliks Kopera, nakł. Gmina Stoł. Król. Miasta Krakowa, Kraków 1934, s. 332. Zob. Wstęp, przyp. 10.

 [21] Stanisław Sołtan (1822–1896), ziemianin, zesłaniec. W 1863 r. pośrednio kierował powstaniem, aresztowany 28 grudnia i skazany na zesłanie do Tobolska (1865 r.). Dzięki wstawiennictwu Aleksandra Despot-Zenowicza, byłego gubernatora tobolskiego, uzyskał zgodę na przeniesienie w 1869 r. do Rygi. Zob. biogram wPolskim Słowniku Biograficznym, t. 40, Warszawa–Kraków 2000.

 [22] Franciszek Jundziłł (1825–1865), żołnierz w służbie carskiej (do 1858 r.), w czasie powstania styczniowego naczelnik pow. słonimskiego i dowódca oddziału. Po upadku powstania był organizatorem wojskowym okr. krakowskiego. W 1864 r. wyjechał do Francji. Zob. Wstęp, przyp. 10.

 [23] O rewolucjonnoj organizacji g. Grodno, Archiwum Państwowe w Grodnie, F. 3, op. 3, d. 2, k. 147–153.

 [24] Tamże, F. 3, op. 3, d. 1, k. 553. 

 [25] O postaci tej pisze W. Lasocki: „Agronom, rodem z Królestwa, zesłany na wygnanie z Litwy, gdzie zajmował posadę. Na Syberii uprawiał ogrody i na wystawie irkuckiej otrzymał medal za model ula ramowego, zastosowanego do miejscowego klimatu. Po powrocie do kraju zarządzał dobrami Krasińskich (Złotym Potokiem), później jenerałowej Kickiej (Jaszczowem). Zmarł w Lublinie”  tegoż, Wspomnienia z mojego życia, t. 2, s. 335. W grodzieńskich dokumentach sądowych czytamy, iż był szlachcicem, w wieku czterdziestu czterech lat, w powstaniu pełnił funkcję referenta rewolucyjnego. Został skazany na dziesięć lat katorżniczej pracy na Syberii ‒ O rewolucjonnoj organizacji g. Grodno, Archiwum Państwowe w Grodnie, F. 3, op. 3, d. 1, k. 554. Zob. także Pamiętniki Jakuba Gieysztora, t. 2, s. 329.

 [26] Teodora z Matusewiczów Römerowa (Romerowa) (1820‒1901), żona Seweryna (zob. Wstęp, przyp. 30). Zgodnie z treścią sentencji wyroku Teodora Römerowa była szlachcianką, osobą w wieku czterdziestu siedmiu lat, pełniącą funkcję przedstawicielki żeńskiego komitetu rewolucyjnego na Grodzieńszczyźnie ‒ tamże. Zob. także http://tiny.pl/gx9nf oraz http://tiny.pl/gghwt [dostęp VII 2015 r.]. 

 [27] [Ildefons?] Milewicz ‒ geometra, uczestnik powstania styczniowego, wprowadzony do organizacji powstańczej przez Konstantego Kalinowskiego: „Jak wszyscy krańcowi, nie lubił on [Kalinowski] opozycji. a więc otaczał się ludźmi, którzy na ślepo z nim się zgadzali. W wyborze więc osób był bardzo nieszczęśliwym; tacy: [Erazm] Zabłocki, ks. Czajewicz, Milewicz, [Witold] Parfianowicz, dr Dzierzkowski to były jego kreatury, krwiożercze w teorii, a nikczemne, gdy się spotkały z prześladowaniem”  Pamiętniki Jakuba Gieysztora, t. 1, s. 50‒51.

 [28] Cytowane powyżej dokumenty w tym kontekście wymieniają postać Jana Kamieńskiego (Kamińskiego), zob. Wstęp, przyp. 10. Wobec wielu powstańców noszących nazwisko Stanisław Kamieński (Kamiński), trudno o identyfikację wspomnianej tu postaci.

 [29] Piotr Pokubiatto (?‒1874), uczestnik powstania styczniowego, aresztowany w 1864, zesłany za zesłanie do Usola, od 1868 r. jako osiedleniec polityczny zamieszkał w Irkucku, gdzie zarządzał młynem. Zob. Pamiętniki Jakuba Gieysztora, t. 1, s. 415‒416. 

 [30] Adolf Ejsymont (Eysymont), członek grodzieńskiej organizacji powstańczej. „Dzierżawca, był dozorcą jednej z warzelni w Usolu, potem opuściwszy tę miejscowość pracował u kolegi w Irkucku jako subiekt w sklepie" ‒ W. Lasocki,Wspomnienia z mojego życia, t. 2, s. 330. Zob. także Pamiętniki Jakuba Gieysztora, t. 2, s. 242, 326.

 [31] Józef Strawiński, właściciel majątków Rzepnicze i Sierotowszczyzna w gub. grodzieńskiej, w czasie powstania komisarz pow. słonimskiego, aresztowany i zesłany w głąb Rosji. Zob. Pamiętniki Jakuba Gieysztora, t. 1, s. 399400, t. 2, s. 220; „Dziennik Poznański” 1867, nr 293 (z 20 XII), s. 3.

 [32] Seweryn Römer (Romer) (18201885), marszałek szlachty pow. trockiego, uczestnik powstania styczniowego, właściciel majątków Dowogierdyszki, Baliany i Grenapol w pow. trockim, zmuszony do ich sprzedaży na mocy ukazu z 10 (22) grudnia 1865 r. Informację o wysłaniu na osiedlenie się Römera z żoną (zob. Wstęp, przyp. 24) w głębi Rosji podał „Dziennik Poznański” 1868, nr 2 (z 3 I), s. 2.

 [33] Pamiętniki Jakuba Gieysztora, t. 1, s. 260, 262.

 [34] Iwan Skwarcow (Skworcow), pułkownik żandarmów w Kownie, od maja 1863 r. naczelnik 4. Okręgu Korpusu Żandarmów w stopniu generała majora, następnie (od lata t.r.) grodzieński naczelnik wojenny. We wspomnieniach z epoki odnajdujemy taki jego obraz: „Pułkownikiem żandarmeryi w Kownie był znany Skwarcow, późniejszy cywilny gubernator grodzieński [...]. Był to infamis w całym znaczeniu słowa, którego wstydził się nawet brat jego rodzony” – zob. Jan Stella-Sawicki, Szkice z 1863 roku nakreślone przez pułkownika Strusia, nakł. wyd. „Nowej Reformy”, Kraków 1889, s. 75.        

 [35] Informacje na ten temat zawdzięczamy prof. Wiesławowi Cabanowi z Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach, który w poszukiwaniu materiałów dotyczących Zawistowskiego przeprowadził kwerendę w archiwum tomskim, za co w tym miejscu składamy mu serdeczne podziękowania.

 [36] Archiwum Państwowe w Tomsku (GATO), F. 104, op. 1, d. 270 (dokumenty z lat 1865–1867), d. 403 (z lat 1868–1871) oraz d. 439.

 [37] Powyższe dane zostały przytoczone za rysopisem zbiega – GATO, F. 104, op. 1, d. 270, k. 23.

 [38] Zob. przyp. 304.

 [39] Henryk Szczerbowski ‒ ur. w Cieszynie, poeta, nauczyciel gimnazjalny, polonista; w latach 30. XX w. był zatrudniony w Państwowym Gimnazjum im. Ignacego J. Paderewskiego w Poznaniu; w tym czasie współpracował z przebywającym w Poznaniu Emilem Zegadłowiczem, publikował w redagowanym przez Zegadłowicza „Świecie Kulis”, autor informacyjnych broszur związanych z poznańską Powszechną Wystawą Krajową: Poznań w roku Powszechnej Wystawy Krajowej: przewodnik po mieście, jego zabytkach i muzeach (Poznań 1929), Co każdy wiedzieć powinien o Powszechnej Wystawie Krajowej w Poznaniu w roku 1929 (Poznań 1929) orazPrzewodnika po Poznaniu (Poznań 1936).

 [40] Emil Zegadłowicz (18881941), poeta, prozaik, dramaturg i tłumacz, współtwórca poetyckiej grupy regionalistycznej Czartak. Debiutował w roku 1907 tomem wierszyTententy [!], ponadto ogłosił zbiory ballad Powsinogi beskidzkie (1923) Kolędziołki beskidzkie (1923), tom poezji Dęby pod pełnią (1929), erotyki Wrzosy (1935). Autor dramatów: Lampka oliwna (1924), Alcesta (1925), Głaz graniczny (1925), Betsaba(1926), W pokoju dziecinnym (1935). Rozgłos przyniosły mu autobiograficzne powieści z cyklu Żywot Mikołaja Srebrempisanego (Godzina przed jutrznią, 1927; Spod młyńskich kamieni, 1928; Cień nad falami, 1929), a zwłaszcza Zmory (1935) będące bezkompromisową krytyką małomieszczańskiej kultury polskiej, oraz Motory (1937, nakład skonfiskowany). W latach 1927‒1932 Zegadłowicz przebywał w Poznaniu, pełniąc m.in. funkcję kierownika literackiego Teatru Polskiego, red. nacz. katolickiego tygodnika „Tęcza” i kierownika Radia Poznańskiego. W latach późniejszych radykalizacja jego poglądów politycznych i religijnych uczyniła zeń w opinii krytyki literackiej postać wielce kontrowersyjną. Na temat jego pobytu w Poznaniu i przyjaźni z H. Szczerbowskim zob. Mirosław Wójcik, Pan na Gorzeniu. Życie i twórczość Emila Zegadłowicza, Kielce 2005, s. 221‒289; oraz tenże, Notatnik Emila Zegadłowicza 1928–1937, „Akcent” 1999 nr 2, s. 45–58.

 [41] Na ten temat zob. Jolanta Drążyk, Zegadłowicziana w Bibliotece Uniwersyteckiej w Kielcach, w: Rocznik Biblioteki Uniwersyteckiej, Kielce 2013, t. 1, s. 61‒81.