Mirosław Wójcik
Nie zabijaj. Problematyka poboczna powieści Jana Krzysztofczyka Kłopot Pana Boga
Nikomu nie bądźcie nic dłużni poza wzajemną miłością. Kto bowiem miłuje bliźniego, wypełnił Prawo. Albowiem przykazania: Nie cudzołóż, nie zabijaj, nie kradnij, nie pożądaj, i wszystkie inne – streszczają się w tym nakazie: Miłuj bliźniego swego jak siebie samego. Miłość nie wyrządza zła bliźniemu. Przeto miłość jest doskonałym wypełnieniem Prawa.
Rz 13, 8–10
[...] w obronie [spraw ziemskich] nie wolno krzywdzić żadnego człowieka, czego w żaden sposób nie można uniknąć tam, gdzie prowadzi się wojnę. Najwyższą cnotą znamionującą chrześcijan jest, aby raczej cierpieli niesprawiedliwość, aniżeli chcieli się w jakikolwiek sposób mścić. Jednak świat nie uznaje jeszcze tego za cnotę, lecz raczej za szaleństwo, a co więcej, wielu ludzi światowych uważa to za bezbożność.
Krzysztof Ostorodt[1]
KŁOPOT PANA BOGA
Zastrzelił ich.[2] Tak rozpoczyna narrator najnowszej powieści Jana Krzysztofczyka opowieść o losach Stefana Wilczyńskiego, bohaterskiego chorążego AK, który po wojnie przeniknął w szeregi funkcjonariuszy Urzędu Bezpieczeństwa, by jako porucznik Jan Kupis prowadzić nadal walkę z wrogami Polski niepodległej. Nie przypadkiem czytelnik rozpoczyna śledzenie dziejów Stefana od tego właśnie wydarzenia. Zastrzelenie dwóch oficerów UB, którzy usiłowali zgwałcić kobietę, staje się dla Stefana początkiem zasadniczych problemów etycznych. Posłuszeństwo wrodzonemu poczuciu sprawiedliwości przynosi w efekcie rozdarcie moralne, natomiast niesubordynacja zakonspirowanego w UB żołnierza AK – wyrok śmierci. Ścigany przez Urząd Bezpieczeństwa i przez Armię Krajową Stefan raz jeszcze zmienia tożsamość i jako Jan Kisiel, wiejski parobek, znajduje zatrudnienie w młynie pod Częstochową.
Jak się rychło okazuje, jeden z synów młynarza, Henryk, jest funkcjonariuszem komendy wojewódzkiej milicji obywatelskiej, drugi, Ryszard – kapitanem Urzędu Bezpieczeństwa. Córka młynarza, Barbara, studentka psychologii, staje się kochanką Stefana i powiernicą niektórych jego tajemnic. Inteligencja i doświadczenie zdobyte w czasie wojny pozwalają Stefanowi uniknąć zdemaskowania, nawet wówczas, gdy do młyna wraz z innymi ubekami przyjeżdża brat Barbary. Grając przekonująco rolę głupka, Stefan wnikliwie obserwuje przybyłych i słucha ich przechwałek o okrutnych metodach torturowania więźniów. W nocy, wykorzystując alkoholowe upojenie szczególnie wyrafinowanego oprawcy, morduje go, pozorując następnie nieszczęśliwy wypadek. Przybyły na miejsce zdarzenia prokurator uznaje trafność sugestii Stefana i zarzut przyczynienia się do tej śmierci stawia kolegom ofiary.
Wraz z początkiem roku akademickiego Stefan i Barbara wyjeżdżają do Warszawy. Dziewczyna kontynuuje studia, a Stefan szybko nawiązuje kontakt z ludźmi wrogo nastawionymi do powojennego ustroju kraju i dzięki nim podejmuje pracę węglarza, a po aresztowaniu właściciela firmy przez UB, staje się pracownikiem zakładu pogrzebowego. Podobnie jak w podczęstochowskim młynie, tak i teraz pierwsza konfrontacja z bezprawiem ubeckim kończy się zastrzeleniem przez Stefana dwóch funkcjonariuszy, usiłujących pojmać na cmentarzu syna zmarłego powstańca, dowódcy oddziału na Czerniakowie.
Raz jeszcze Stefan zmienia tożsamość. Jako Zbigniew Lewandowski jest teraz robotnikiem leśnym, w lasach kieleckich, nieopodal rodzinnego domu. Stwarza pozory osiedlenia się na nowym miejscu, przyjmuje od nadleśnictwa wyremontowany dom i gospodarstwo na Kaleni, nawiązuje intymne kontakty z żoną leśniczego. W Warszawie, gdzie odwiedza Barbarę, demaskuje tropiącego go akowca. Człowiek, który niegdyś był towarzyszem broni Stefana, dostał obecnie rozkaz wykonania na nim wyroku śmierci.
Stefan wraca do Kaleni z Barbarą. Pozostawienie jej w Warszawie byłoby zbyt niebezpieczne. Zawisła nad Stefanem groźba śmierci zaczyna rzucać coraz dłuższy cień. Ale i na Kaleni ściganego odnajduje kolejny emisariusz AK. I raz jeszcze Stefan musi zabić – prowadzi tropiącego go człowieka na bagna i milcząc patrzy, jak błoto zalewa usta niegdysiejszego towarzysza broni.
Ścigany przez politycznych wrogów i sojuszników, świadom niebezpieczeństwa, jakie ściąga na wszystkich, którzy z nim przestają, niezdolny zdefiniować jednoznacznego sensu etycznego swojej sytuacji, Stefan podejmuje ostateczną decyzję. Porzuca zasady konspiracji, ułatwia śledzącemu go akowcowi wykonanie wyroku śmierci.
KŁOPOT CZYTELNIKA I WIDZA
Kłopot Pana Boga – zarówno powieść, jak i na jej podstawie wyreżyserowany spektakl teatralny[3] – wywołał falę polemik, sprowokował wypowiedzi wielu krytyków, poróżnił zwolenników różnych opcji estetycznych i politycznych, słowem, nie pozostawił obojętnym nikogo, kto dzieło Krzysztofczyka poznał. A jest to przecież dopiero wczesny etap recepcji tego utworu, ogłoszone recenzje nadal mają zasięg przede wszystkim regionalny i z reguły są to publikacje o charakterze użytkowym. Niemniej jednak już na tym etapie zaznaczają się dość wyraźnie określone typy lektury Kłopotu, regularnie powtarzające się sposoby odczytywania sensów tej powieści, sukcesywnie ujawniane społeczne ramy lektury, warunkujące proces recepcji dzieła[4].
Powieść Krzysztofczyka interpretuje się najczęściej w kontekście historyczno-politycznym (powieść a prawda historyczna), intertekstualnym (powieść wobec innych dzieł literatury), a nawet intersemiotycznym (powieść a film), przy czym poszukując sensu dzieła literackiego, akcentowano głównie jego zależności kontekstowe, traktując zdawkowo indywidualny i oryginalny wymiar utworu.
Z pewnością najliczniejsze pod tym względem są te propozycje interpretacyjne, które w wyjaśnianiu tekstu literackiego odwołują się do wiedzy pozatekstowej, czerpanej bądź z własnego doświadczenia piszących, bądź też z opracowań historycznych. To właśnie autorzy tych recenzji (z reguły zdawkowych, pisanych pod bezpośrednim wrażeniem lektury albo spektaklu teatralnego), w których prawdopodobieństwo zdarzeń fabularnych tekstu artystycznego sprawdzane bywa probierzem historii, podkreślają walor poznawczy powieści, adekwatność historyczną ukazanej w dziele literackim społecznej i historycznej sytuacji Polaków żyjących w cieniu stalinizmu. Polaków właśnie, bo Kłopot Pana Boga nieomal zawsze odczytywany jest w perspektywie historii narodowej[5].
Z punktu widzenia metodologii badania dzieła literackiego bardziej uzasadniony wydaje się wymiar intertekstualnych poszukiwań istoty artystycznego przesłania powieści Krzysztofczyka. Spośród wielu propozycji wskazujących w Kłopocie Pana Boga zreinterpretowane motywy literackie wspólny recenzentom jest bodaj jeden tylko trop: topika antyczna (głównie w postaci motywów mitycznych i koncepcji fatum) i – na różny sposób rozumiany – kontekst powieści Jerzego Andrzejewskiego Popiół i diament[6]. Poza tymi elementami w tropieniu literackich proweniencji powieści Krzysztofczyka trudno ustalić jakieś inne wspólne recenzentom propozycje interpretacyjne. Kłopot Pana Boga zestawiany jest już to z prozą Leopolda Buczkowskiego, Wiesława Myśliwskiego, Sergiusza Piaseckiego (Wieża Babel), Antoniego Gołubiewa czy dramaturgią Tadeusza Różewicza (Do piachu), już to z ogólnie przywołanymi konwencjami stylistycznymi i poznawczymi literatury („skandynawski fatalizm”, „postconradowski świat”) czy genologicznymi kategoriami literackimi („tragedia bez patosu”, „antyczna tragedia”)[7].
Niekiedy właściwa recenzentom terminologia i pole asocjacji kontekstowych są równie wymownym świadectwem kondycji współczesnego uczestnika kultury, co treść pisanych przez nich recenzji. W jednym z tekstów krytycznych poświęconych dramatowi Krzysztofczyka nazywa się Stefana „typowym killerem z filmów gangsterskich”, świat dramatu – dzieła artystycznego – „tłumaczy się” językiem kolorowych obrazów wyświetlanych na płótnie, dla postaci sztuki wyszukuje się „idealnych, filmowych odpowiedników”, a tego typu postępowanie badawcze wieńczy konkluzja ujmująca walkę polskiego podziemia z komunistycznym okupantem słowami o „wojnie gangów”[8]. I jeśli istotnie – jak czytamy w zakończeniu przywołanej tu recenzji – jest to prawda, że tylko język kina, współczesnej biblia pauperum, konwencja westernu i porachunków gangsterskich jest w stanie sprowokować refleksję historyczną i etyczną dzisiejszego czytelnika i widza, to jest to prawda w dwójnasób smutna.
Uprawnionym wnioskiem płynącym z lektury prawie wszystkich ogłoszonych dotychczas recenzji może być pewnie konstatacja, iż oto raz jeszcze udało się autorowi Kłopotu Pana Boga pochwycić czytelnika w pułapkę jego własnych kłopotów. Bowiem raz jeszcze Krzysztofczyk stworzył wizję tak łudząco podobną do świata rzeczywistego, iż zaczęto ją komentować nieomal wyłącznie w kontekście polskich wydarzeń historycznych, tradycyjnej duchowości naszego narodu, wreszcie – i najczęściej – w kontekście własnego rozumienia etycznych obowiązków człowieka. Do odosobnionych należą dotychczas głosy problematyzujące specyfikę komunikatu artystycznego, uwzględniające w procesie recepcji dzieła literackiego metodologiczne reguły jego interpretacji i poszukujące uniwersalnej wymowy Kłopotu Pana Boga.
ETYCZNY ŚWIAT PRZEDSTAWIONY
Propozycja interpretacyjna przedstawiona w niniejszym szkicu jest konsekwencją respektowania artystycznego charakteru dzieła literackiego oraz interpretowania jego sensów w oparciu o strukturę semantyczną ujawnioną w kompozycji Kłopotu Pana Boga. Poprzez zastosowane w powyższym tytule zderzenie kategorii moralnych z literaturoznawczymi chcę wyeksponować estetyczny i metaforyczny charakter zasadniczego problemu powieści – podstawowego dylematu moralnego, trafnie nazwanego przez Stanisława Żaka „problemem granic działania”[9]. Chodzi o to, że czyny bohatera Kłopotu dokonywane są w określonej, literacko skonstruowanej przestrzeni aksjologicznej (przestrzeni znaczeń dosłownych i symbolicznych), która staje się najbliższym i najistotniejszym kontekstem interpretowania ich znaczenia.
Punktem wyjścia, od którego należy rozpocząć penetrowanie świata przedstawionego tej powieści, jest pytanie o genezę moralnych rozterek Stefana i sposób ich przedstawienia. Bo kiedy pytamy o tytułowy kłopot Boga, musimy pamiętać, iż to właśnie wskazany poprzez narratora kontekst jest znakiem zarówno projektowanego przez twórcę sposobu interpretowania jego dzieła, jak i przejawem autorskiego wartościowania postaw bohaterów. Problem moralny Stefana jest przecież skonstruowany (a nie „przepisany” z życia), stąd znaczącą podpowiedź interpretacyjną przynieść może szczegółowe rozpatrzenie zasad tej kreacji.
Wieloaspektowym kontekstem wyborów moralnych Stefana jest:
– określona sfera życia religijnego, mianowicie jednoznacznie i konsekwentnie przywoływany w tekście katolicyzm; ale katolicyzm, któremu bliżej do typu duchowości sarmackiej, niż franciszkańskiej,
– tradycja patriotyczna, której istotnym i wymownym elementem jest akcentowane w tekście uczestnictwo pradziada w powstaniu styczniowym,
– polska tradycja historyczna i obyczajowa: pełna i prawdziwa, ukazana zarówno w swej wielkości, jak i rysach karykaturalnych (z jednej strony Kresy, matecznik polskości, raj w wymiarze etycznym i topograficznym, z drugiej – wszechobecny alkohol jako typowy rys narodowej obyczajowości);
– tradycja rodowa: pochodzenie ziemiańskie przodków i związany z nim etos postępowania,
– wyjątkowość sytuacji życiowej bohatera, podkreślana w tekście powieści swoistością chronologiczną (czas po wojnie, następnie epoka okupacji sowieckiej) i topograficzną (z daleka od rodzinnych Kresów wschodnich),
– „specyficzna konstrukcja psychiczna” (K, 19) bohatera, jego predyspozycje osobowościowe ujawnione już w dzieciństwie (bujny temperament, niezależność), konsekwencje przymusu zabijania w czasie wojny, wallenrodyzm byłego akowca, obecnie porucznika UB – i związana z tym podwójna tożsamość.
Tak wielostronne osadzenie bohatera w tradycji jego otoczenia, wyeksponowanie konkretów owego otoczenia, realistyczna konwencja prezentowania zdarzeń wreszcie – wszystko to zdaje się sugerować konieczność odczytywania losów Stefana przede wszystkim jako życiowego przypadku Polaka, akowca, inteligenta wrogiego sowieckiej okupacji ojczyzny lat stalinowskich. I, jak wspomniałem o tym charakteryzując recepcję powieści Krzysztofczyka, tak Kłopot Pana Boga odczytywany jest najczęściej.
Mimo wszystko należy zauważyć możliwość lektury odbiegającej od tej – niewątpliwie wpisanej w tekst – propozycji interpretacyjnej. Jednoznaczność wymowy dzieła staje się bowiem problematyczna, kiedy zwrócimy uwagę na symboliczny wydźwięk elementów owego „realistycznego” świata. Kto konstruuje sensy świata przedstawionego? Czy fabuła jest wizją wyłaniającą się ze świadomości bohatera (a w takim wypadku elementy wiedzy dostępnej narratorowi są ostateczną wykładnią przesłania dzieła), czy też nadrzędną instancją jest w tym względzie narrator (wówczas bohater „nie rozumie” zasadniczych determinantów swojego losu i jego znaczenia symbolicznego)? Nietrudno tu o pomyłkę: przestrzeń, w której sytuowany jest Stefan Wilczyński, ma znamiona – w aspekcie historycznym, politycznym, kulturowym i obyczajowym – świata na wskroś realistycznego, zgodnego z wiedzą czytelnika (widza), który polskie dzieje lat stalinowskich zna bądź to z autopsji, bądź z wiarygodnych źródeł naukowych. Ale czy powinniśmy ów świat postrzegać jako werystyczne odbicie rzeczywistości historycznej? Czy na pewno jest to wizja wolna od wymiaru symbolicznego?
W STRONĘ MITU
Na elementy konstruujące świat przedstawiony tej powieści zwracali uwagę przede wszystkim literaturoznawcy, świadomi znaczenia fikcjonalności dzieła literackiego. W kreacji bohatera dostrzegano najczęściej motyw Konrada Wallenroda, niekiedy, aprobując trafność aluzji pomieszczonych w tekście Kłopotu, pisano o problemach Stefana w kontekście losów Odysa. Już te – z pewnością trafne – cząstkowe spostrzeżenia negują wiarygodność tezy zakładającej ściśle realistyczne przedstawienie losów bohatera. Uważna lektura pozwala odkryć inne jeszcze odniesienia symboliczne, które pozwalają ostatecznie na zdemaskowanie pozornie „przezroczystej” struktury sensów świata przedstawionego tej powieści.
Na wieloznaczność owych sensów zwrócił uwagę między innymi Stanisław Żak, wskazując na wyeksponowaną w tytule formułę, która problematyzuje wartość ocen etycznych ludzkiego działania, oraz na obecną w konstrukcji powieści regułę klamry kompozycyjnej – niewątpliwą aluzję formalną, odsyłającą, zdaniem Żaka, do duchowego przełomu bohatera Mickiewiczowskich Dziadów.[10]
Podobne spostrzeżenia można mnożyć. W konstrukcji losów bohatera da się przy tym zauważyć także odniesienia do daleko bardziej uniwersalnych motywów naszej kultury. Kompozycyjna rama podkreśla dwa czyny Stefana Wilczyńskiego: powrót do domu człowieka, który popadł w konflikt z prawem, występując przeciwko przestępcom, i jego ostateczne odejście ze świata, który karze szermierzy sprawiedliwości. Taki model ludzkiego losu to niezwykle wyraźna struktura mityczna – uniwersalna, obecna w wielu kulturach, powracająca ciągle w najbardziej zróżnicowanych konfiguracjach semantycznych.
Jednym z możliwych pierwowzorów mitycznych wpisanych w konstrukcję bohatera jest wspomniana już postać Odysa. Zależności dotyczą zdarzeniowej struktury mitu: Stefan Wilczyński niczym Odys musi wyjść spośród rodaków, udając się na wojnę. Dramatem staje się powrót – powrót do stron rodzinnych, ale przede wszystkim do tej postaci moralności, która została zanegowana przez czas wojny sankcjonujący zabijanie ludzi. Niczym Odyseusz Stefan jest jednocześnie odważny i przebiegły, kiedy trzeba, pozoruje – jak tamten – obłąkanie; podobnie jak tamten wreszcie ukrywa swą tożsamość. Fortele Stefana zwodzącego wroga przywodzą czytelnikowi na myśl podstęp Odyseusza darującego wrogom konia trojańskiego, kuszenie go przez żonę leśniczego – niewolę u Circe, przejście suchą nogą przez bagna, w których tonie przeciwnik – przepłynięcie pomiędzy Scyllą i Charybdą, postrzelenie prześladowcy – oślepienie Polifema, kolejne nazwiska, którymi przedstawia się Stefan – imię „Nikt”, pod którym Odys skrywa swą tożsamość...
Jak należy zatem rozumieć funkcję tych podobieństw? Motyw odysei w Kłopocie Pana Boga z pewnością aktualizuje podstawowe znaczenie metaforyczne mitu: dramatyzm egzystencji człowieka docierającego do zasadniczej prawdy o samym sobie. Ale ów mit ulega w powieści Krzysztofczyka oryginalnej reinterpretacji: otchłanne morza i lądy, które dzielą Odyseusza od Itaki dla Stefana Wilczyńskiego przybierają wymiar przepastnego czasu, który oddala bohatera od świata prostych wyborów moralnych – świata sprzed wojny, świata sprzed kataklizmu etycznego, który kaleczy zarówno ofiarę, jak i kata. Stefan Wilczyński wędruje w głąb swego człowieczeństwa, heroicznie sprawiedliwy, beznadziejnie samotny, zdany na własne sumienie.
Nie koniec to chyba analogii mitycznych w konstrukcji losów głównego bohatera Kłopotu. Wystarczy przecież inaczej rozstawić punkty oświetlenia, wpatrzyć się w zmieniony obraz struktury tego motywu, by wydobyć zeń dodatkowe – a z pewnością nie ostatnie jeszcze – znaczenie. Oto bohater powracający do swoich: najbliższych, najdroższych – powracający ze świata pogrążonego w mroku grzechu, zostaje napiętnowany za sprzeniewierzenie się prawu. Prawu tradycji, prawu uświęconemu tradycją społecznego bytowania gromady – czyni bowiem bezkompromisowo sprawiedliwość, wywołując zgorszenie: zwolenników i wrogów. Czyn dokonany w imię miłości bliźniego, czyn przywracający bezwarunkową wartość pojęciom sprawiedliwości i honoru, ściąga na głowę nieszczęśnika wyrok – wydany w imię obrony tradycji, prawa wspólnoty. Musi zginąć jeden, by nie naruszyć porządku społecznego. Bohater godzi się na własną śmierć – w imię życia innych ludzi. Składa najwyższą ofiarę, na jaką zdobyć się może człowiek – ofiarę własnego życia.
Oczywiście, jest to struktura losu Chrystusa: Mesjasza, odkupującego grzech Adama; Zbawiciela gorszącego współczesnych przestępowaniem tradycji prawa mojżeszowego; misjonarza sprawiedliwości i miłości – wbrew wszystkim: przyjaciołom i wrogom heroicznie wiernemu wyznawanym ideałom; osamotnionego i niezrozumianego aż do męczeńskiej śmierci. Trudno o bardziej wyrazisty obraz tragedii bezkompromisowych wyborów moralnych: poświęcenie dla człowieka skutkuje wyobcowaniem ze wspólnoty ludzkiej.
Poprzestańmy na tych dwóch propozycjach interpretujących mityczną strukturę kreacji bohatera Kłopotu. Te najwyraźniejsze konteksty kulturowe naszej cywilizacji, antyk i duchowa tradycja judeochrześcijańska Europy, przywoływane metaforycznie w funkcji interpretacyjnego tła ludzkiej doli, w tym konkretnych przypadku – losów Stefana Wilczyńskiego – są z jednej strony dowodem na to, że za sprawą znaczeń symbolicznych sugerowanych przez reguły kompozycyjne powieści wymiary przestrzeni świata przedstawionego w Kłopotu Krzysztofczyka ulegają wyraźnemu zwielokrotnieniu, z drugiej – konteksty te wskazują na uniwersalny, ogólnoludzki charakter głównego motywu dzieła: moralnego dylematu, dla którego partykularyzmy historyczne i polityczne są tragicznym, konkretnym i godnym pamięci osobnej aspektem jednostkowej egzystencji – ale tylko dziejowym epizodem, aktualnym grymasem człowieczego losu, cieniem chwili rzuconym na tło wszechświata.
STRUKTURA FORMALNA PROBLEMU ETYCZNEGO
Uniwersalną wymowę ma jednak nie tylko kreacja postaci głównego bohatera Kłopotu Pana Boga, ale i zasadniczy problem moralny dzieła, to znaczy problem granic wierności własnemu rozumieniu etycznych obowiązków człowieka.
Jak ów problem został skonstruowany? Odwołajmy się tu raz jeszcze do wspomnianych powyżej wyznaczników aksjologicznej przestrzeni świata przedstawionego, ponieważ to właśnie w tych granicach, w konfrontacji określonych zobowiązań społecznych płynących z tradycji religijnych, historycznych, rodowych, obyczajowych – słowem: w obrębie niemal archetypicznie trwałych uwarunkowań kulturowych rozgrywa się dramat sumienia Stefana Wilczyńskiego. Obok precyzyjnie i wieloaspektowo szkicowanej genezy rozdarcia etycznego, kolejną podpowiedzią interpretacyjną narratora wydaje się być specyficznie dychotomiczna struktura wartości moralnych świata przedstawionego powieści. Jakby dla wyeksponowania problemu, który trawi sumienie głównego bohatera, wszystkim innym postaciom narrator odmawia podobnie dramatycznie pogłębionego życia duchowego. Przeciwnicy Stefana, czy tylko ludzie mu obcy, są postaciami jednowymiarowymi, niemal sfunkcjonalizowanym kontekstem heroicznych czynów Stefana. Ubecy przedstawieni są w powieści jedynie jako ubecy właśnie, koledzy z AK charakteryzowani są wyłącznie w związku z egzekucją bohatera, o życiu Barbary i żony leśniczego wiemy tyle, ile jest to potrzebne dla odmalowania kontekstu postępowania Stefana. Motywacje postaci są proste, niezmienne i przewidywalne: ubecy nie mogą przekroczyć granic stereotypu prymitywnego, cynicznego wroga, akowcy stają się nieludzkimi automatami w respektowaniu stanowionego prawa, kobiety Stefana istnieją tylko dla niego – ich zmysłowość i nieskomplikowana mądrość życiowa nie zasługują na szacunek mężczyzny.
Równie bezcieniowo szkicowana jest w powieści Krzysztofczyka struktura sensów świata przedstawionego: niekwestionowanych, prostych prawd stanowionych mocą wszechwiedzy narratora – bez wskazywania jej źródeł, co ma sugerować bezwzględną oczywistość i konieczność przywołanego ładu świata. Wzorem owego ładu staje się przyroda, nieopatrznie lekceważona przez człowieka skarbnica najistotniejszej mądrości (motyw charakterystyczny dla wcześniejszych dokonań literackich pisarza) oraz świat zachowań intuicyjnych, przynależnych niższym – w porządku biologicznym, nie cywilizacyjnym - formom istnienia. Do tego motywu narrator nawiązuje w powieści wielokrotnie, acz dyskretnie. Znakiem tego typu zabiegów są na przykład sentencjonalne stwierdzenia, których autorytatywność sytuuje postacie i ich czyny w określonej etycznie i życiowo wartościowanej przestrzeni, a także sytuacje-przypowieści, których głęboki sens ujawniony zostanie dopiero w przyszłości (ilustracją może tu być epizod z kogutem; zdarzenie, które jest prefiguracją ostatecznego losu Stefana – K, 8–9).
W tak skonstruowanym świecie, w sferze bezdyskusyjnie prostych i koniecznych sensów, w kreślonej ascetycznym językiem międzyludzkiej przestrzeni spolaryzowanych postaw, zakreślony zostaje dramat sumienia, który staje się pułapką bez wyjścia. Z jednej bowiem strony geneza problemu etycznego wiąże Stefana z tym środowiskiem ludzkim, z tym wymiarem egzystencji, który stanowi o jego tożsamości (jego religii, przynależności narodowej, wyznawanych ideałach moralnych). Z drugiej strony jednak próby rozwikłania zrodzonego tu „kłopotu”, poszukiwanie pomocy w obrębie świata ludzkiego, coraz bardziej bohatera od owego świata oddalają. Im kategoryczniej stawia on pytanie o ostateczne uwarunkowanie etyki, o jej źródło istotne, tym bardziej staje się samotny, obcy już nie tylko wrogom, ale i osobom najbliższym.
CZYJ KŁOPOT?
Jaki sens skrywa refrenowo powtarzana formuła o kłopocie Pana Boga?
Na religijny, wyznaniowy[11] sens problemu etycznego w sposób oczywisty wskazuje wspomniana wcześniej konstrukcja świata przedstawionego powieści. Duchowy wymiar etycznego dramatu zostaje podkreślony w tytule powieści i dodatkowo eksponowany jest poprzez fabularny motyw swoistego wyznania win: po dokonaniu zabójstw Stefan szuka zrozumienia (i zapewne wybaczenia) swych czynów w rozmowie z księdzem katolickim.
Odpowiedzi na pytanie o ostateczny sens swoich czynów Stefan Wilczyński poszukuje w oparciu o reguły rządzące światem człowieka (tradycja życia religijnego, autorytety moralne, krąg rodziny). Tu jednak jego myśl napotyka na logiczną niekonsekwencję, paradoks współistnienia w obrębie tej samej tradycji etycznej nakazu miłości człowieka i zakazu zabijania: nakazu miłości, w imię którego Stefan ratuje innych, narażając swoje życie, i zakazu zabijania, który stosuje się również do przestępców i morderców. Drugim, daleko istotniejszym kontekstem poszukiwań duchowych jest sumienie bohatera – oskarżyciel okrutny, niebaczny na ludzkie pocieszenia i społeczne relatywizacje faktu morderstwa. W kontekście fabuły Kłopotu Pana Boga istotnym dramatem staje się zatem konflikt powinności społecznych i troski o indywidualne zbawienie. Wierność ludzkiemu porządkowi świata przekreśla bowiem nadzieję człowieka na życie wieczne.
Sądzę, iż dokonane tu rozgraniczenie sfer (tj. źródła wskazań etycznych i ich kulturowego znaczenia), w których funkcjonuje zakaz „nie zabijaj”, jest konieczne dla właściwego zinterpretowania sensu tytułowego „kłopotu”. Dramat Stefana Wilczyńskiego spowodowany jest bowiem tym, iż bohater Kłopotu Pana Boga funkcjonuje j e d n o c z e ś n i e w obu sferach: chcąc służyć człowiekowi, musi sprzeniewierzyć się Bogu; zostając wierny Bożemu zakazowi zabijania, musi pozostawić bliźniego bez pomocy.
W pierwszej sferze czynów Stefana, w aksjologicznej przestrzeni porządku ludzkiego, bezwzględność zakazu pozbawienia życia człowieka jest uchylona poprzez różne okoliczności usprawiedliwiające[12]. Specyfika polskich dziejów (by ograniczyć niniejsze uwagi jedynie do kontekstu wskazanego przez powieść), nasze rodzime uwarunkowania historyczne i polityczne sprawiły, iż w polskiej tradycji kulturowej czyn orężny jest synonimem bohaterstwa i dowodem patriotyzmu. Ideologia pacyfizmu – czy to motywowana religijnie (bracia polscy), czy filozoficznie – nigdy nie osiągnęła rozmiarów istotnego nurtu polskiej myśli politycznej.
Drugą sferę czynów Stefana konstytuuje prawo Boże. Biblijne przykazanie „nie zabijaj” jest najważniejszym spośród wskazań Dekalogu regulujących stosunki międzyludzkie. Jest przy tym sformułowane w sposób wykluczający możliwość zrelatywizowania jego kategoryczności: próżno szukać zarówno w tekście Biblii, jak i we wczesnej tradycji egzegetycznej[13], dodania i uszczegółowienia warunków tego zakazu. Dwa hebrajskie słowa lo tircach („nie zabijaj”) zapisane sześcioma literami (aluzja do stworzenia człowieka w szóstym dniu) nadzwyczaj wymownie podkreślają bezwarunkową wartość życia i bezwzględną jego ochronę. Paralelizm kompozycyjny (i w rezultacie semantyczny), łączący przykazanie VI[14] z I, czyni kontekstem zakazu zabijania sam fakt istnienia Stwórcy, którego obrazem jest człowiek: każde morderstwo jest zatem aktem wymierzonym przeciwko Bogu.
W ukształtowaniu narracyjnym powieści Krzysztofczyka uderza nagromadzenie dialogów. Przy nader dyskretnej obecności narratora auktorialnego to właśnie przytoczone wypowiedzi osób konstytuują sensy i wymiary świata przedstawionego – świata wznoszonego p o m i ę d z y ludźmi, w przestrzeni porozumienia ludzkiego. I jest to, jak się wydaje, jedyna rzeczywistość, w obrębie której poszukiwane jest rozwiązanie dylematu moralnego głównego bohatera. Próżno szukać w Kłopocie Pana Boga bezpośredniego problematyzowania genezy wyborów moralnych człowieka czy zgłębiania istoty zakazu zabijania. Problem Stefana zarysowany zostaje w przestrzeni międzyludzkiej, pomiędzy jednym a drugim człowiekiem, nie pomiędzy człowiekiem a Bogiem. Trafności tego odczytania nie zmienia obecny w powieści motyw księdza, u którego grzesznik szuka usprawiedliwienia, a być może jedynie możliwości skonfrontowania konsekwencji własnych czynów z prawem Boga. Ksiądz (znamienne, że postać ta – w przeciwieństwie do noszącego wiele nazwisk Stefana – nie otrzymała miana indywidualizującego jej osobowość) w Kłopocie Pana Boga bliższy jest porządkowi moralnemu świata sankcjonowanego i relatywizowanego przez człowieka. Powieściowy proboszcz nie rozumie istotnego wymiaru moralnego dylematu Stefana (wbrew prawu Boga usprawiedliwia zabijanie w czasie wojny – K, 27–28), co gorsza, poszukującego wyjścia z pułapki etycznej bohatera pozostawia samemu sobie – K, 163)[15].
Bohater Kłopotu Pana Boga wpadł w pułapkę zdefiniowanych przez człowieka źródeł moralności. Przykazanie „nie zabijaj” nie zostało dane Stefanowi, Polakowi, Europejczykowi, ale człowiekowi. Oczywiście, człowiek nigdy nie istnieje w abstrakcyjnym świecie; zawsze jest to egzystencja wypełniona konkretnym czasem, historią i obecnością innego – konkretnego – człowieka. Zawsze jednak owe okoliczności współkształtują funkcjonujący w ludzkiej świadomości obraz Boga. Niezależnie od tego, czy adresatem skargi bohatera jest Bóg Stefana, Bóg Polaka, Bóg Europejczyka czy nawet Bóg człowieka XX wieku, to abstrahując od stopnia generalizacji, jest to zawsze kulturowa projekcja Stwórcy warunkowana określonymi czynnikami historycznymi, biograficznymi, środowiskowymi, narodowymi czy antropologicznymi. Projekcja tak względna i zmienna, jak zmienne i względne są wyznaczniki egzystencji w każdej epoce i każdym społeczeństwie.
LITERACKI KONTEKST PROBLEMU ETYCZNEGO
Literackie ujęcia etycznych problemów człowieka są tak stare jak sama ludzkość i literatura. Moraliści wszystkich epok borykali się z problemem powinności człowieka pochwyconego w pułapkę historii i sumienia. Jeśli zatem chcę przywołać tu dwa wybrane przykłady podobnego formułowania owego dylematu, to czynię to usprawiedliwiony możliwymi pożytkami interpretacyjnymi, które pozwolą usytuować propozycję artystyczną Krzysztofczyka w nieco szerszym kontekście intelektualnym, właściwym wymowie Kłopotu Pana Boga.
Przykład pierwszy: z dość podobnym problemem, rodzącym się na granicy kategoryczności Bożego przykazania i ludzkiego rozumienia płynącego stąd prawa, spotykamy się w powieści Johna Steinbecka Na wschód od Edenu. Saga rodziny Trasków, rozbudowana biblijna alegoria walki dobra ze złem, powszechne ludzkie bytowanie umieszcza w przestrzeni sensów symbolicznych i stawia pytania o ostateczne uwarunkowanie czynów człowieka. Czy zło jest w dziejach ludzkości nieuniknioną konsekwencją zbrodni Kaina, czy jesteśmy na nie skazani wyrokiem determinizmu biologicznego? A jeśli tak, to w jaki sposób określić można indywidualną odpowiedzialność człowieka za popełniane czyny?
Bohater powieści Krzysztofczyka odpowiedzi na tak fundamentalne pytania poszukuje – bezskutecznie – pomiędzy ludźmi. Pytanie problematyzujące genezę etyki powinno zostać skierowane raczej ku źródłom prawa moralnego: tak zostaje skonstruowany w powieści Steinbecka motyw egzegetycznego zgłębiania Bożego tekstu przez chińskich mędrców. Po pierwszym w dziejach ludzkości zabójstwie Bóg rzekł do Kaina: „grzech leży u wrót i czyha na ciebie, a przecież ty masz nad nim panować”[16]. Większość współczesnych przekładów Pisma Świętego nie daje jasnej wykładni sensu tego wersetu, a jest to przecież kwestia zasadnicza. Co bowiem w istocie Bóg powiedział człowiekowi? Co oznacza formuła „masz panować” na grzechem? Powinieneś się starać nad nim panować? Będziesz mógł to czynić w przyszłości, ale jeszcze nie teraz?[17] W powieści Steinbecka okupiona trudami nauki języka hebrajskiego i dwoma latami studiów próba dotarcia do pierwotnego sensu wypowiedzi tekstu natchnionego przyniosła efekt: użyte w oryginalnym tekście hebrajskim słowo timszel oznacza daną człowiekowi władzę nad grzechem, a w konsekwencji odpowiedzialność za wszystkie czyny[18].
W kontekście problematyki powieści Krzysztofczyka pouczający wydaje się być wskazany tutaj kierunek poszukiwań chińskich mędrców, bo jest on wyrazem istotnej duchowości człowieka, który respektuje transcendentne źródło moralności. Bohater Kłopotu Pana Boga będzie poszukiwał rozwiązania swojego problemu w obrębie ludzkiej wspólnoty –a zatem w sferze kulturowo ukształtowanego i pragmatycznie sformułowanego rozumienia źródeł moralności. I przyjdzie mu okupić własną śmiercią tę fatalną pomyłkę. W świecie prawa stanowionego, którego ostateczną instancją jest człowiek, Bóg staje się bowiem jedynie znakiem projektowanej rzeczywistości duchowej – „Bogiem” włączonym w strukturę sensów świata ludzkiego. I taki „Bóg”, istotnie, może mieć ludzkie kłopoty...
Przykład drugi: zasadniczy koncept ideowy powieści Krzysztofczyka warto skonfrontować jeszcze z jakże podobnym ukształtowaniem fabuły opowiadania Jarosława Iwaszkiewicza Młyn nad Lutynią. Wspólny obu utworom jest z pewnością formułowany na płaszczyźnie etyki problem granic solidarności wspólnotowej oraz zasadnicza tożsamość funkcjonalna tego problemu: sproblematyzowanie adekwatności i konieczności ogólnych nakazów moralnych obowiązujących w konkretnej rzeczywistości społecznej.
Przypomnijmy: powstałe w 1946 roku opowiadanie Iwaszkiewicza kończy scena morderstwa dokonanego przez Franciszka Durczoka na własnym wnuku. Aluzje formalne i treściowe nadają temu czynowi wymowę symboliczną: to współczesny Abraham raz jeszcze składający na ołtarzu ofiarnym Izaaka. Jarogniew, wcześnie osierocony wnuk Durczoka, cyniczny nastolatek, przystał do Hitlerjugend zafascynowany bezkarnością szerzenia zła. Wyobcowany z rodziny, bez poczucia związków łączących go ze społecznością wsi, nie zawahał się wydać w ręce niemieckich oprawców ukrywających się ludzi (miedzy innymi księdza). Pytany o motywacje swego czynu Durczok powiada: „Jak Pan Bóg [...] nie wymierza sprawiedliwości, to człowiek sam ją sobie musi wymierzyć”.[19]
Jak zatem widać, bohaterowie Iwaszkiewicza i Krzysztofczyka pochwyceni zostają w tę samą logiczną i etyczną pułapkę, sytuację bez wyjścia: muszą zdradzić Boga, by nie zdradzić ludzi. Sankcjonowane względem społecznym sprzeniewierzenie się zakazowi Boga u Iwaszkiewicza jest, jak się wydaje, obdarzone asercją autorską: autor Młyna nad Lutynią swą twórczością wczesnych lat powojennych z nieukrywaną sympatią towarzyszył ówczesnym przemianom politycznym. Czyn człowieka, który stawia ludzkie prawo stanowione ponad objawioną prawdę Bożą, dobrze wpisywał się w postulowaną wizję nowego komunistycznego państwa, interes grupowy czynił wartością ostateczną i legitymizował prawo burzenia duchowej tradycji narodu[20].
Tu jednak kończy się analogia łącząca Kłopot Pana Boga z opowiadaniem Iwaszkiewicza. Powieść Krzysztofczyka nie przynosi ostatecznej, jasno sformułowanej odpowiedzi na pytanie o sens czynów głównego bohatera. Co więcej, porządek ludzki, uznany w opowiadaniu Iwaszkiewicza za ostateczny sprawdzian wartości czynu człowieka, przyznanie człowiekowi prawa przekraczania nakazów Bożych, gwałcenia porządku Bożego w imię konieczności życiowych – wszystko to zostaje zanegowane w akcie niemal samobójczej śmierci Stefana Wilczyńskiego.
Tym samym powieść Krzysztofczyka zmusza czytelnika do poszukiwania owej odpowiedzi poza konkretnym doświadczeniem egzystencjalnym człowieka, otwiera perspektywę transcendencji, sugeruje nieadekwatność i niewystarczalność metod ludzkiego obcowania ze światem w obliczu istotnych tajemnic istnienia. Również w wypowiedziach o charakterze autokomentarza autor Kłopotu Pana Boga nie ukrywał, iż możliwa do sformułowania prawda jego bohatera leży poza granicą wzniesioną przez racjonalny umysł: „Są ludzie, którzy przyciągają do siebie dobro, i są ludzie, którzy przyciągają zło. A co przyciąga mój bohater? To właśnie Pan Bóg ma rozsądzić. Czy dostanie skrzydła anioła w nagrodę za to, że zabijał w obronie innych, czy będzie na wieki zamiatał piekło. To jest wielka niewiadoma”.[21]
OBCOŚĆ I SAMOTNOŚĆ
Problem etyczny Stefana Wilczyńskiego zdaje się być nierozwiązywalny, ale tylko wówczas, gdy – za Stefanem (bohaterem powieści, nie narratorem, nadającym symboliczny wymiar światu przedstawionemu) – przyjmiemy, że granice aksjologicznej przestrzeni ludzkiego świata, w obrębie których to granic problem ten jest formułowany, są granicami ostatecznymi.
Każdy czyn Stefana, każde kolejne morderstwo oddala go od społeczności, skazuje na coraz dotkliwszą samotność. To paradoksalne, ale im większe ponosi ofiary dla innych, tym wyraźniej odczuwa własną izolację, oddzielenie od życia wspólnotowego. Ten właśnie motyw obcości, którą rodzi etyczna odrębność głównego bohatera, jest osią zasadniczego problemu etycznego powieści – i jeszcze jednym dowodem na to, iż genezy rozterek duchowych Stefana nie można sprowadzać wyłącznie, czy przede wszystkim, do zjawisk natury społecznej, historycznej, środowiskowej (co charakterystyczne: w każdym z tych wymiarów egzystencji jego osobowość pozbawiona jest istotnej typowości społecznej). W kulminacyjnym momencie swego życia Stefan jest skłócony zarówno z AK, jak i UB; nie ufa Barbarze, nie znajduje zrozumienia u księdza. Obcy otoczeniu, oddzielony od ludzi barierą wrogości Stefan rozumie, że z problemem wykraczającym poza granice świata ludzkiego może zmierzyć się jedynie we własnym sumieniu, w głębi ducha, gdzie nie sięga pomoc drugiego człowieka.
Fabularnym znakiem owego poszukiwania staje się motyw powstającego rysunku – metafora nieodgadnionego sensu istnienia, ale i próba zdobycia dystansu do własnej świadomości; projekt egzystencji odkrywanej w naszkicowanej na papierze perspektywie obcego życia. Ów rysunek przedstawiający klęczącą postać mordercy, ma być obrazem modlitwy. Ale Stefan się nie modli, nie rozmawia z Bogiem, bo jakąż odpowiedź mógłby otrzymać od Boga człowiek świadom winy – przekroczenia zakazu zabijania? Odpowiedzi na dręczące Stefana pytanie nie udzieli mu drugi człowiek, nie udzieli mu jej także jego umysł, bo ów problem rodzi się na pograniczu języka i logiki – poznawczych protez w obcowaniu człowieka ze Stworzeniem i Stwórcą; protez, które w sposób zasadniczy determinują kształt ludzkiego poznania świata, włączając w obręb reguł koniecznych również porządek Boży.
Gest podpisania rysunku przez Stefana możemy interpretować jako wyznanie winy grzesznika, ale jednocześnie jako ukorzenie się człowieka przed Stwórcą. Sygnowanie rysunku, który jest obrazem losu głównego bohatera, to podpisanie cyrografu, mocą którego Stefan zaprzedaje duszę nieznanemu – największej tajemnicy, zdolnej pogodzić porządek nienawiści i miłości.
*
Powieść Jana Krzysztofczyka Kłopot Pana Boga to współczesna glosa do przykazania „nie zabijaj”, które u zarania dziejów naszej cywilizacji Bóg wyrył na kamiennych tablicach. Znaczenie tych słów, tworzących lapidarnie ujętą, oczywistą formułę bezwarunkowego zakazu zabijania, definiuje od tysiącleci dzieje moralności kultury śródziemnomorskiej, powracając w niezliczonych kontekstach i konfiguracjach znaczeniowych, przybierając najróżnorodniejszy kształt doświadczenia cywilizacyjnego.
Rozpoczynające tekst zapisany na drugiej tablicy Mojżeszowej biblijne przykazanie „nie zabijaj” jest zarazem początkiem szeregu Bożych wskazań dotyczących sposobu odnoszenia się człowieka do bliźniego. W przeciwieństwie do tekstu pięciu przykazań spisanych na pierwszej tablicy – tu nie pojawia się już imię Boże. Czy to znaczy, że wobec drugiego człowieka najwyższym obowiązkiem moralnym jest wierność bliźniemu? Czy to znaczy, że każdy człowiek na drodze do heroicznego człowieczeństwa będzie skazany na najgłębszą samotność?
-------
[1] Krzysztof Ostorodt, O obowiązkach wobec bliźnich oraz o urzędzie i wojnie w świetle prawa Chrystusowego, [w:] Myśl ariańska w Polsce XVII wieku. Antologia tekstów, opr. Zbigniew Ogonowski, Wrocław 1991, s. 165.
[2] Jan Krzysztofczyk, Kłopot Pana Boga, Kielce, bdw. [2006], s. 7. Cytaty z tego wydania oznaczone zostały skrótem K, po którym podano numer strony.
[3] Kłopot Pana Boga w autorskiej adaptacji scenicznej i reżyserii Piotra Szczerskiego miał prapremierę w Teatrze im. Żeromskiego w Kielcach 27 marca 2006 roku (scenografia Jan Polewka, muzyka Jan Kanty Pawluśkiewicz).
[4] Autorem tego terminu jest Włodzimierz Bolecki – zob. tegoż Społeczne ramy lektury, [w:] Problemy wiedzy o kulturze. Prace dedykowane Stefanowi Żółkiewskiemu, pod redakcją Aliny Brodzkiej, Maryli Hopfinger i Janusza Lalewicza, Wrocław 1986.
[5] Por. np.: Tadeusz Zubiński, W etycznym wymiarze i szyderstwie historii (recenzja wydawnicza przygotowana dla oficyny „Ston2”); Stanisław Żak, Splątane ludzkie losy, „Gazeta Wyborcza”, Kielce, dodatek regionalny z 6 kwietnia 2006 roku.
[6] Wśród odniesień łączących powieść Krzysztofczyka z Popiołem i diamentem napotkać można i takie, które powieść Jerzego Andrzejewskiego uznają za „przejmującą i prawdziwą opowieść o losie powojennego pokolenia” – Anna Krawiecka, Gdy w tobie jest wojna, „Echo Dnia” z 29 marca 2006 roku. Warto z przytoczoną tu opinią skonfrontować profesjonalny sąd znawcy tego pisarstwa, który powieść Andrzejewskiego nazywa „przykładem ideowej manipulacji” – Janusz Detka, Przemiany poetyki w prozie Jerzego Andrzejewskiego, Kielce 1995, s. 119.
[7] Por. np.: Tadeusz Zubiński, W etycznym wymiarze i szyderstwie historii, op. cit.; Ryszard Koziej, Pan Bóg nie ma kłopotu, op. cit.; Andrzej Luter, Zaklęty krąg, „Dialog” 2006, nr 3.
[8] Piotr Kletowski, AK-iller, czyli jak z etosu Polski Podziemnej zrobić pulp fiction. Tekst, wbrew pozorom, afirmatywny, „Dialog” 2006, nr 3.
[9] Stanisław Żak, Splątane ludzkie losy, op. cit.
[10] Stanisław Żak, Splątane ludzkie losy, op. cit.
[11] Uznanie katolickiej egzegezy tego problemu moralnego zdaje się być warunkiem koniecznym dla właściwego interpretowania sensów powieści. Moje wątpliwości budzi trafność odczytania tego problemu przez jednego z recenzentów powieści, który napisał: „Pan Bóg nie ma kłopotu, sam rozpisał nasze role, których do końca nie znamy i nie poznamy”. Jest to, moim zdaniem, wyznanie predestynacji – rzecz ujmując teologicznie, bądź filozoficznie: determinizmu, które są chyba obce duchowym motywacjom zarówno bohatera powieści, jak i narratora – jako że unieważniałyby napięcie dramatyczne wyrażone formułą tytułu dzieła – zob.: Ryszard Koziej, Pan Bóg nie ma kłopotu, op. cit.
[12] Na temat stanowiska Kościoła rzymskokatolickiego w sprawie pacyfizmu zob.: Maciej Zięba, Kościół i pacyfizm, „Teologia Polityczna” 2003-2004, nr 1; publikacja internetowa: http://www.teologiapolityczna.pl/02-Kosciol_i_pacyfizm-M_1_.Zie.pdf
[13] Tradycja egzegezy hebrajskiej rozszerza znaczenie owego zakazu poza dosłowne pozbawienie kogoś życia – por. komentarz do Wj 20, 13 w: Tora Pardes Lauder. Księga Druga Szemot, redakcja Sacha Pecaric, Kraków 2003, s. 212–214.
[14] Szóste przykazanie biblijne „nie zabijaj” (Wj 20, 13 i Pwt 5, 17) w wersji katechizmowej jest przykazaniem piątym.
[15] Por. uwagi na temat konstrukcji postaci księdza w: Andrzej Luter, Zaklęty krąg, op. cit.
[16] Rdz 4, 7 – tekst wg przekładu Biblii Tysiąclecia.
[17] Werset ten w innych polskich przekładach Biblii brzmi następująco: „grzech zaraz pojawi się u bramy twojego domu i będzie czyhał na ciebie. A to przecież ty masz nad nim panować” (Biblia Warszawsko-Praska); „we drzwiach grzech leży; a do ciebie chuć jego będzie, a ty nad nim panować będziesz” (Biblia Gdańska), „u drzwi czyha grzech. Kusi cię, lecz ty masz nad nim panować” (Biblia Warszawska), „Czyż jeśli [...] źle [będziesz czynić], natychmiast w drzwiach grzech twój nie będzie? Lecz pod tobą będzie pożądliwość jego i ty nad nią panować będziesz” (Biblia ks. Jakuba Wujka).
[18] Por.: „A jeśli nie będziesz dobrze postępował – grzech leży u progu i ku tobie jest [skierowane] jego pożądanie, ale ty masz nad nim władzę” – przekład wersetu Rdz 4, 7 wg Tora Pardes Lauder, op. cit.
[19] Jarosław Iwaszkiewicz, Młyn nad Lutynią, [w:] tegoż, Opowiadania zebrane, Warszawa 1969, t. 2, s. 332.
[20] Dziwić może sąd wybitnego krytyka, który w pogwałceniu prawa Bożego nie dostrzega problemu moralnego: „W intencjach [Durczoka] jest może noc, ale w ich wyniku – na pewno sprawiedliwość. Gest wymierzonej przez Durczoka sprawiedliwości nie przestaje być gestem obiektywnie słusznym, bez względu na to, jakie były jego intencje [...]” – Kazimierz Wyka, Oblicza świata, [w:] tegoż, Pogranicze powieści, Warszawa 1989, s. 259.
[21] Agata Niebudek, Żyję życiem swojego ojca – rozmowa z Janem Krzysztofczykiem, „Echo Dnia” z 31 marca 2006 roku.
artykuł opublikowany w: Dialog z rzeczywistością. Literatura. Język. Kultura, pod redakcją Zbigniewa Trzaskowskiego, Instytut Filologii Polskiej Akademii Świętokrzyskiej w Kielcach i Kieleckie Towarzystwo Naukowe, Kielce 2007, s.157–173.